sobota, 25 stycznia 2014

Sleek, Ultra Matts V2 - Darks

Cześć!

Nie wiem, czy liczba sleekowych paletek, które posiadam robi ze mnie sleekomaniaczkę. Mam ich tylko (albo aż?) sześć. Jednak zdecydowanie są to cienie, po które sięgam najchętniej i zarazem najczęściej. Moja przygoda ze Sleekiem rozpoczęła się około 5 lat temu, to właśnie wtedy kupiłam paletę Original oraz Chaos. Zachwycona jakością i pigmentacją cieni sięgnęłam po kolejne, a niektóre dostałam w prezencie. Tak też stało się z ostatnią paletą Darks, którą dostałam na urodziny. Mam też jej siostrę - paletkę V1 Brights, jednak dzisiaj skupię się na tej pierwszej.


W zasadzie nie wiem, dlaczego tak późno zdecydowałam, że chcę tę paletkę, bo wiadomo, że dostępna jest w sprzedaży od ponad roku. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że nieco zmienił się mój kolorystyczny gust - polubiłam ciemniejsze, mniej pstrokate cienie ;). 

Cóż mogę powiedzieć... Darks stała się jedną z moich ulubionych palet do makijażu oka! Za cenę około 37 zł dostajemy 12 całkowicie matowych cieni w pięknej kolorystyce. Cecha, która dotyczy praktycznie wszystkich paletek Sleeka, to pigmentacja, która zachwyca. Kolory są tak dobrane, że można stworzyć mnóstwo makijażowych propozycji zarówno na dzień, jak i na wieczór.


Paletka nie jest też bez wad. Sleekowe cienie mają tendencję do osypywania się. W moim przypadku jest to do przeskoczenia, ponieważ najpierw maluję oczy, a potem nakładam podkład, dlatego tuż po pomalowaniu oczu wycieram osypane cienie i już :). Niektóre z cieni po rozcieraniu tracą na intensywności, przez co ciągle trzeba dokładać koloru. Co prawda nie w tej wersji, ale zdarzyło mi się też tak, że kolor po roztarciu całkiem zmienił się w inny :P. Przyjrzyjmy się bliżej cieniom.





Orbit jest niebieskim z domieszką zieleni, czyli najłatwiej powiedzieć, że jest po prostu morski. Pigmentacja jest bardzo łatwa, cień jest miękki, z łatwością nabiera się go na pędzelek.





Ink jest pięknym, głębokim granatem o podobnych właściwościach, co poprzednik.









Jest to jedyny cień z palety, do którego mam zastrzeżenia. Jest twardy i ciężko nabrać go na pędzelek, mogę maziać pędzelkiem w cieniu i maziać, a wciąż jest go niewiele. To wcale nie oznacza, że jest nie do nabrania, jednak w porównaniu do pozostałej jedenastki przychodzi to z lekką trudnością.






Patrząc na nazwę, powiedziałabym, że jest to czarny cień, jednak nie, to po prostu ciemny szary, praktycznie grafitowy.









Jasny, beżowy cień, wpadający w żółty kolor. Ja zazwyczaj stosuję go do rozcierania ciemniejszych cieni, nakładam pod łuk brwiowy, albo też na całą powiekę.







Bardzo dobrze napigmentowany biały cień. Pamiętam, że w innych paletkach Sleeka biały cień nie był tak dobrze widoczny, tutaj jest inaczej. Idealny do rozświetlenia kącików oczu, łuku brwiowego.






Szary cień o średniej intensywności. Dobrze napigmentowany.









Maple jest w ceglastym kolorze. Uważam, że ładnie podkreśla niebieską tęczówkę oka. Często rozcieram nim górną granicę cienia, podkreślam załamanie powieki.








Kolejny beżowy cień, którym dobrze rozciera się cienie ciemne. Jest ciemniejszy niż Dune i wpada bardziej w pomarańcz.









Cień, którego nazwa idealnie odzwierciedla kolor. Kojarzy mi się z torbami papierowymi na zakupy z amerykańskich filmów :P. Jest bardzo uniwersalny, świetnie na pigmentowany, bardzo go lubię!







Śliwkowy, a nawet bakłażanowy kolor. Co prawda nie lubię fioletów i tym podobnych, jednak ten zdobył moją sympatię :).









Bardzo, ale to bardzo lubię zielenie! Ta zieleń jest piękna, głęboka, ciemniejsza i bardzo nasycona. No uwielbiam ;)!






Macie tę paletkę? Jeśli nie, to bardzo polecam! Przyda się każdemu ze względu na swą uniwersalność. Teraz pojawiła się nowość: Garden of Eden iiii... oczywiście szalenie mi się podoba! Jak wspominałam, uwielbiam zielenie, no i te brązy... 

Zapraszam Was także na mojego facebooka, gdzie na pewno pojawi się niejeden makijaż wykonany za pomocą tej paletki i nie tylko ;) KLIK

17 komentarzy:

  1. akurat tej nie mam, długo o niej myślałam, ale jakoś się oparłam ;-) właśnie kupiłam za to vintage romance ;-) garden of eden mnie nie kusi aż tak bardzo, bo mam trochę zieleni a nie są obecnie moim ulubionym kolorem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi ja posiadam 8 palet sleek'a i czasami też mam wrażenie, ze jestem sleekomaniaczką XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. To moja pierwsza i (na razie) jedyna paletka Sleeka jaką mam i jestem zakochana :D Na pewno jeszcze kiedyś skuszę się na którąś z paletek Sleek.
    Jednak na jednej sesji zdjęciowej modelka zepsuła mi opakowanie :(( Ale co tam, grunt, ze cienie są całe. Uwielbiam je :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja pierwsza paletka sleeka, która kupiłam jakieś 2 lata temu. Bardzo ją lubię i często do niej wracam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ma śliczne kolorki :) Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpiękniejsza ostatnia zieleń, też się taką jaram, potrafi cuda zdziałać na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudna jest, ja mam ultra mayys brights, ale ta wydaje się być lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ją! Aktualnie jest to paletka, którą używam najczęściej bo mam straszną fazę na matowe cienie. W każdym calu ją ubóstwiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie wygląda ta paletka ale chyba bardziej bym się skusiła na neutralne barwy które ma w swoim asortymencie sleek

    OdpowiedzUsuń
  10. mam kilka paletek ze sleeka jednak te kolorki jakoś do mnie nie pasują ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ja i zgadzam sie do co osypywania cieni i zmiany ich koloru na powiece :)
    Ale i tak ja lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Też muszę sobie sprawić jakąś paletkę Sleek! ale zdecyduję się chyba na jakąś bardziej neutralną, bo w tej jest dużo takich intensywnych kolorów. Chociaż ten pierwszy (morski) nie powiem, fajny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. jej ja jestem posiadaczką jedynie 2 pędzelków:p muszę się ogarnąć i uzupełnić kolekcję:p

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam tylko 3 paletki sleeka. Ale akurat tą mam i kolory są bardzo fajne. :)

    OdpowiedzUsuń