wtorek, 31 grudnia 2013

Grudniowy PaeseBox + sylwestrowy makijaż z błyskiem!

Witam Was w ostatnim dniu 2013 roku!

Dzisiaj z rana miałam bardzo miłą niespodziankę, otóż dotarł do mnie mój PaeseBox! Naoglądałam się pełno notek z tymi pudełkami i zapragnęłam mieć także swoje :). A cieszyłam się jak dziecko, byłam bardzo ciekawa zawartości pudełka! Jesteście ciekawe, co kryło się w moim?


Przyjrzyjmy się z bliska:


Jak widać, trochę tego jest i pudełko choć malutkie - troszkę ważyło :).


Znalazłam aż 7 produktów pełnowymiarowych!
>> Podkład Ideal Matte Make Up, 00 Porcelain (w sklepie Paese nie mogę znaleźć tego podkładu, ale inny matujący kosztuje 39,90 zł)
>> Puder matujący z dodatkiem oleju arganowego, #02 (28,90 zł)
>> Przyspieszacz wzrostu paznokci (17,90 zł)
>> Szminka Sexapil, #12 (też nie ma w sklepie, inna szminka kosztuje 23,90 zł)
>> Błyszczyk Colore Mio, #507 (9,90 zł)
>> Tusz do rzęs Adore Curly Lash Mascara (29,90 zł)
>> Cień do powiek Flow, #637 (nie znalazłam w sklepie, inny kosztuje 19,90 zł)

Były także próbki:
>> 3 lakiery do paznokci, w tym jeden piaskowy
>> Puder ryżowy
>> Puder bambusowy z jedwabiem

Muszę powiedzieć, że w 100% jestem zadowolona z boxa, kosmetyki są niezwykle trafione! Podkład i puder są matujące, czyli idealnie nadające się do mojej cery, szminka i błyszczyk mają różne odcienie czerwieni, a tego brakowało w moich zbiorach, przyspieszacz wzrostu paznokci też wypróbuję, bo tego potrzebowałam :). Zauważyłam, że w pudełku był jeden produkt pełnowymiarowy więcej kosztem płynu micelarnego. Dla mnie to lepiej, bo płynów mam pod dostatkiem, a kolorówkę uwielbiam :)! Bardzo się cieszę, że będę mogła spróbować pudru ryżowego i bambusowego, byłam ich strasznie ciekawa. Koszt kosmetyków pełnowymiarowych to... 170 zł! A dodatkowo mamy także próbki i to wszystko w cenie 39 zł! Moim zdaniem rewelacja. Na pewno jest to przyjemność, która bardzo się opłaca :).

Pokażę Wam także mój dzisiejszy makijaż :). Dorwałam wczoraj w Naturze brokatowy eyeliner z My Secret, Glam Specialist Eyeliner i postanowiłam go wykorzystać.


Jak zwykle postawiłam na mocno podkreślone oczy. Klasyczne smokey eye urozmaiciłam właśnie brokatowym eyelinerem nałożonym na całą powiekę. Dolna powieka do srebrny cień sypki z Inglota. Usta ubrałam w szminkę Sexapil znalezioną w PaeseBox :).


Kochane!

Życzę Wam, abyście w 2014 roku spełniły wszystkie swoje noworoczne postanowienia, których z pewnością macie sporo. Z doświadczenia wiem, że nie będzie to takie proste, dlatego bądźcie wytrwałe i z uporem maniaka dążcie do wyznaczonych celów :). Bawcie się dzisiaj wyśmienicie! Do poczytania w następnym roku!

niedziela, 29 grudnia 2013

Cera bez błyszczenia przez wiele godzin

Cześć dziewczyny!

Moja cera ma to do siebie, że lubi się błyszczeć. Nie jest to jednak błysk, który byłby pożądany! W związku z tym kosmetykami niezbędnymi w moim koszyczku są podkład matujący i puder, który musi również matować skórę. Oczywiście uwielbiam testować różne kosmetyki, raczej nie obstaję długo przy jednym, ale znalazłam duet, który w moim odczuciu radzi sobie świetnie z nieładnym błyszczeniem skóry! Mowa o podkładzie Bell Royal Mat Skin Camouflage oraz pudrze Essence All About Matt!


Są to kosmetyki za niewielkie pieniądze, a świetnie się spisujące. Podkład kosztował mnie 15 zł w Hebe, a puder kosztuje również coś koło 15 zł.


Według producenta podkład zapewnia trwały, matowy makijaż przez wiele godzin oraz kryje przebarwienia i niedoskonałości skóry, bez efektu maski. Tutaj muszę się zgodzić z obietnicami. Podkład wygląda na twarzy bardzo naturalnie, wtapia się w skórę. Nie tworzy na powierzchni skóry błyszczącej i lepkiej powłoki. Co prawda nie mam zbyt wiele niedoskonałości, ale za to spore zaczerwienienia skóry, z którymi podkład radzi sobie bardzo dobrze. W ogóle, w porównaniu z innymi podkładami, których używałam uważam, że ma dobre krycie i jeśli macie coś do ukrycia na twarzy, to będziecie z niego zadowolone. Co ważne - nie zapycha, nie podrażnia, ani nie wysusza cery! Podkład także jest trwały i nie ściera się zbyt szybko.


Pudrów transparentnych miałam już kilka, zazwyczaj były to pudry sypkie. Ucieszyłam się, że Essence wydało puder transparentny w kamieniu, ponieważ denerwowało mnie to, że sypkie tak bardzo pylą i jest tego wszędzie pełno. Puder nie bieli skóry, nawet jak nakładam go pod oczami na korektor w większej ilości. Początkowo puder podkreśla meszek na twarzy, jednak po chwili stapia się z podkładem.

Moja dwójka do zadań specjalnych radzi sobie świetnie. Z zegarkiem na ręku - moja twarz pozostaje matowa przez około 7 godzin. Takiego efektu nie miałam jeszcze nigdy! Pewnie, jeśli biegnę na autobus, albo bardzo się spieszę i jestem cała zmachana, to twarz będzie wymagała wcześniejszej poprawki, ale to chyba nikogo nie dziwi. To, że jestem tak zadowolona z efektów wcale nie znaczy, że już nigdy nie użyję innych kosmetyków, zamierzam dalej eksperymentować jeśli chodzi o podkłady, ale wiem, że Bell spisuje się świetnie i pewnie niejednokrotnie do niego wrócę ;).

A jakie są Wasze sposoby na zachowanie matowej cery?

piątek, 27 grudnia 2013

Mój świąteczny look.

Cześć Piękne :)!

Długo się zastanawiałam, jak w ogóle umalować się na święta. Koniec końców - postawiłam na trochę podrasowaną prostotę! Makijaż miał podkreślić oczy, być w kolorystyce biało czarnej, a spojrzenie miało być rozświetlone. Niczym śnieżynka :). W zasadzie makijaż bardzo zbliżony do tego, który pokazywałam Wam w świątecznych propozycjach jako pierwszy.


Jeśli chodzi o ubiór, to byłam również ubrana na biało czarno, dlatego kolorowym punktem makijażu miały być usta! Nie wybrałam klasycznej czerwieni, a róż wpadający w jagody! Moim zdaniem ładnie dopełniał całości i wyróżniał się spośród dwóch kolorów.


Początkowo chciałam postawić na złote paznokcie. W planach miałam wykorzystać złoty Snow Dust, który podbił moje serce. Ale kobieta zmienną jest i na paznokciach wylądował Snow Dust tyle, że biały! Dodatkowo urozmaiciłam mani dodatkiem srebrnego brokatu na końcówkach. Tutaj użyłam topper Catrice 2 million dollar baby.


No i kilka fotek w całości. Włosy obowiązkowo proste! Uwielbiam siebie w prostych włosach, a tak rzadko je prostuję. Oczywiście wynika to z lenistwa. Poświęcam na to około 45 minut i zwyczajnie rano mi się nie chce. Ale na ważniejsze okazje muszę znaleźć na to czas, bez dwóch zdań :).



Wydaje mi się, że efekt osiągnęłam - oczka powiększone, podkreślone, ale bez zbędnych udziwnień. Bardzo dobrze czułam się w tym wydaniu i w każdy dzień świąt malowałam się tak samo ;).

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny makijaż cz. III

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj mam dla Was trzecią i ostatnią propozycję świątecznego makijażu. Dwie poprzednie możecie zobaczyć tutaj:

>> Makijaż Świąteczny cz. I
>> Świątecznie i kolorowo cz. II

Tym razem połączyłam eleganckie złoto z granatem. Jak dla mnie - kolorki bardzo do siebie pasują! Sam makijaż jest mocny, wyrazisty, dlatego fanki wyraźnie podkreślonych oczów powinny być zadowolone. Usta zostawiłam w neutralnej kolorystyce.




Użyte kosmetyki:
>> Podkład Bell, Royal Mat Skin
>> Korektor Dermacol
>> Puder transparentny Essence
>> Paletka Sleek, Monaco, cień Midnight Garden (granat)
>> Cień Inglot złoty (nie pamiętam numerka, a nie mam go przy sobie)

>> Cień Inglot, Matte 330

>> Eyeliner żelowy Pierre Rene
>> Tusz do rzęs Lovely, Curling Pump Up Mascara
>> Trwała, matowa pomadka Lovely Extra Lasting 

>> Wibo Elixir nr 05

Dzisiaj także eksperymentowałam z makijażem świątecznym, również w granacie :). Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam na mojego facebooka, zachęcam do polubienia ;)

niedziela, 22 grudnia 2013

Żywe złotko na paznokciach - Snow Dust od Lovely

Cześć ;)!

Muszę przyznać, że firma Lovely bardzo się w tym roku postarała, sprawując nam przepiękną edycję limitowaną  Snow Princess. W skład tej limitki wchodzą lakiery Snow Dust, które stały się najpiękniejszymi, które ostatnio widziałam. Lakiery idealnie wkomponowują się w ten zimowo świąteczny czas! Kosmetyki szturmem wdarły się w blogosferę, więc i ja nie zostałam oporna na ich urok ;).


Bardzo podoba mi się to, że firma została przy szerokich pędzelkach, ponieważ to bardzo ułatwia nakładanie lakieru. Można by powiedzieć, że aplikacja jest bajecznie prosta i nawet takiej nieprecyzyjnej osobie jak ja udaje się to bez trudu.

Nigdy za złotem szczególnie nie przepadałam, jednak właśnie teraz jestem dosyć wrażliwa na ten kolor. Już jestem pewna, że w wigilijny wieczór mój Snow Dust będzie gościł na paznokciach! Lakier ma swoje oblicza, a co! W pełnym świetle dnia wygląda żywo i jasno, natomiast w sztucznym świetle wpada w odcień starego złota. Ma w sobie pełno złotego brokatu i tworzy piaskową fakturę. Ale chyba nie muszę o tym nikomu pisać, bo na pewno świetnie je znacie ;).


Lakier zachwycił mnie swoją trwałością. Wytrzymał na paznokciach bite 4 dni bez żadnych odprysków! Dla mnie jest to świetny wynik, zważywszy na porządki świąteczne i częste trzymanie rąk w wodzie. Cieszy mnie to, bo dłużej mogłam się cieszyć moją błyskotką :).


Jeśli chodzi o czas schnięcia - rewelacja. Piasek zasycha bardzo szybko, już po kilku minutach można przejść do codziennych czynności bez obawy uszkodzenia lakieru. Zmywanie do najprostszych nie należy, aczkolwiek nie jest tak uciążliwe, jak typowy brokat. Ja spokojnie daję radę zmyć cały lakier z dwóch rąk dwoma wacikami.


Co jak co, ale uroku odjąć mu nie można! Kupiłam sobie jeszcze ten lakier w białej wersji, również zachwyca! Czy Was również ujął ten śliczny, złoty piasek ;)?

czwartek, 19 grudnia 2013

Czy kuracja Bioxsine powstrzymała wypadanie włosów?

Cześć dziewczyny!

Szczerze mówiąc włosomaniaczka ze mnie żadna. Moje włosy są wyjątkowo oporne na zabiegi pielęgnacyjne, a dodatkowo są ogromnie gęste, grube, twarde i suche. No i bardzo wypadają, potrafiłam garściami wyciągać włosy, a po myciu w wannie było aż czarno od nich. Pewne też było zatykanie sitka. Znacie to? Kiedy napisała do mnie Pani Natalia z agencji Best Brands PR i zaproponowała przetestowanie "ekskluzywnego produktu do włosów", który ma zapobiegać ich wypadaniu - od razu się zgodziłam!

Kilka dni później w moje łapki wpadła paczuszka, która zawierała szampon, o którym była mowa w mailach Pani Natalii, ale także serum w ampułkach.


Pospiesznie przystąpiłam do kuracji i powiem szczerze - byłam bez większych nadziei. Nauczona doświadczeniem, że moim włosom to już nic nie pomoże.

Muszę przyznać, że całość wygląda naprawdę ekskluzywnie. Szampon był jeszcze opakowany w kartonik. Opakowanie z serum jest bardzo solidne i ładne. Kryje w sobie 24 szklane ampułki wypełnione po brzegi serum oraz dwa plastikowe zakończenia, jedno służy do odłamania i otworzenia ampułki, a drugie służy do aplikacji na skalp.


Zacznę może do obietnic producenta. Szampon pójdzie na pierwszy ogień.

Dlaczego Bioxsine?
Szampon Bioxsine to ziołowy szampon opracowany specjalnie dla osób borykających się z problemem wypadania włosów oraz/lub osób pragnących wzmocnić włosy i nadać im sprężystość. Specjalny ziołowy składnik zawarty w Bioxsine, Biocomplex B11 zapobiega wypadaniu włosów. Zwiększa gęstość i wzmacnia włosy, a regularne i ciągłe stosowanie szamponu sprzyja wzmacnianiu aktywnych mieszków włosowych.
Bioxsine delikatnie oczyszcza włosy i skórę głowy dostarczając niezbędnych witamin i minerałów, zapewnia sprężyste, silne i zdrowe włosy.

Potwierdzone wyniki:
Skuteczność i bezpieczeństwo szamponu Bioxsine potwierdzono w badaniach klinicznych.

Badania skuteczności potwierdziły, że Bioxsine:
>> Ciągłe i regularne stosowanie pomaga zapobiegać wypadaniu włosów,
>> Pobudza wzrost nowych włosów,
>> Rewitalizuje słabe cebulki włosów, nadając im sprężystość, objętość i połysk

Badania bezpieczeństwa potwierdziły, że Bioxsine:
>> nie wywołuje żadnych skutków ubocznych,
>> Posiada pH odpowiednie dla skóry głowy,
>> Nie powoduje reakcji alergicznych ani podrażnień,
>> Jest dermatologicznie bezpieczny.

Badania kliniczne potwierdziły, że szampon Bioxsine
>> u 70% badanych zapobiegał wypadaniu włosów
>> u 40% badanych nastąpiło zwiększenie ilości włosów
(wyniki badań uzyskane po 8 miesiącach regularnego stosowania szamponu Bioxsine)

Skład:
Aqua, Magnesium Laureth Sulfate & Disodium Laureth Sulfosuccinate, Biocomplex B11 Extract, Sodium Myreth Sulfate, Disodium Cocoamphodiacetate, PEG/PPG - 120/10 Trimethylpropane Trioleate & Lauryth-2, Propylene Glycol, Honey, Trimethylsilylamodimethicone,&C11-15 Pareth-7&C12-16 Pareth-9&Glicerin&Trideceth-12, Parfum, Sodium Chloride, C12-C13 Alkyl Lactate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonum Chloride, Benzyl Alcohol, Methylisothiazolinone, Citric Acid

Na opakowaniu znajduje się także trochę informacji, m. in. możemy przeczytać o:

Cykl rozwoju włosa:
Cykl rozwoju włosa składa się z trzech faz: anagenu, katagenu i telogenu. Po okresie aktywnego wzrostu (anagen) następuje krótki okres stagnacji (katagen), bezpośrednio prowadzący do fazy spoczynku (telogen). Po przejściu pełnego cyklu włos wypada, a na jego miejscu wyrasta nowy, zdrowy włos. Podczas całego cyklu każdego dnia tracimy przeciętnie 100 włosów.

Co powoduje wypadanie włosów?
Istnieją różne przyczyny, między innymi czynniki środowiskowe, zanieczyszczenia powietrza, stres, zmęczenie, złe odżywianie się, chroniczne choroby, niektóre lekarstwa, przyczyny hormonalne, skłonności genetyczne i stosowanie szkodliwych substancji chemicznych, które mogą wpływać na przyspieszenie wejścia włosa w fazę spoczynku, intensyfikując wypadanie włosów. Najczęstsze objawy kwalifikujące się do terapii przeciw wypadaniu włosów to wzrost wypadania, przerzedzanie się włosów lub ich niezdrowy wygląd.

Moja opinia:

Szampon znajduje się w plastikowej buteleczce o pojemności 300 ml. Butelka wygląda bardzo estetycznie, zamyka się na klik, otwór, przez który wydostaje się szampon jest dostatecznie duży, by nie sprawiał problemów z wydobyciem. Szampon jest koloru coca coli :). Pachnie typowo ziołowo, trochę słodkawo. Nie każdemu się spodoba ten zapach, jednak mi używało się go z przyjemnością. Szampon jest bardzo wydajny - te 300 ml zużywałam ponad 2 miesiące! To wszystko dzięki temu, że już niewielka ilość wystarcza na umycie głowy, bo szampon ma bardzo dobre właściwości pieniące. Bioxsine bez problemu zmywa także olej z włosów. Nie powoduje plątania się włosów, nawet moje gęste włosy można było bez problemów rozczesać po umyciu nawet bez stosowania odżywki. I tak też robiłam - w czasie kuracji nie używałam odżywek, by nie zakłócić działania i dobrze ocenić jego właściwości. Pewnie jesteście ciekawe moich wrażeń? Moja pierwsza obserwacja dotyczyła świeżości włosów po umyciu. Zawsze myłam włosy co 2 dni, już w drugi dzień po umyciu, wieczorem, wyglądały źle. Wiecie, jak byłam zaskoczona, kiedy w 4 dzień po umyciu moje włosy nadal wyglądały świeżo? Nie zdarzyło mi się to jeszcze z żadnym szamponem! włosy wyglądały świetnie przez 4-5 dni! Dla mnie jest to rewelacyjny wynik. Szampon dobrze się rozprowadzał, bez problemów się go zmywało, nie podrażniał skóry głowy. Podczas stosowania miałam same pozytywne odczucia, ale wiadomo - czekałam na dalsze efekty w postaci ograniczenia wypadania włosów. Szampon stosowałam razem z serum Bioxsine:


Od producenta:

Ziołowa formuła Bioxsine przeciw wypadaniu włosów (Serum) została opracowana specjalnie dla osób borykających się z problemem utraty włosów oraz/lub osób pragnących wzmocnić włosy i nadać im sprężystośći. Cała seria składa się z 24 fiolek o pojemności 6 ml.

Dzięki zawartości Biocomplex B11, Bioxsine:
>> Pomaga zapobiegać wypadaniu włosów
>> Wspomaga wzrost nowych włosów,
>> Wzmacnia aktywne mieszki włosowe,
>> Zwiększa gęstość i rewitalizuje włosy,
>> Nadaje włosom objętość i przywraca sprężystość,
>> Pochodzenie roślinne gwarantuje brak skutków ubocznych,
>> Posiada pH odpowiednie dla skóry głowy i nie powoduje reakcji alergicznych ani podrażnień,
>> Nie zawiera barwników i substancji zapachowych,
>> Nie skleja włosów i jest łatwy w użyciu.

Sposób stosowania:
Umyć włosy szamponem Bioxsine i osuszyć ręcznikiem. Nakładać serum Bioxsine na wilgotne i czyste włosy, zaczynając w miejscu wypadania włosów i stopniowo pokrywać cały obszar porośnięty włosami. Okrężnymi ruchami wmasować preparat opuszkami palców przez około minutę tak, aby skóra wchłonęła serum. Nie spłukiwać. Serum Bioxsine można stosować w ciągu dnia lub wieczorem. Należy jednak pamiętać, aby preparat pozostał na włosach przez minimum 8 godzin.

Skład:
Aqua, Biocomplex B11 - Herbal Extract, Mel/Honey, Phenoxyethanol, Propylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-diol, Citric Acid

Moja opinia: 


Serum, jak już wspomniałam, znajduje się w szklanych ampułkach. Całość osadzona jest w "stojakach" z gąbki. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, wszystkie ampułki mamy w jednym miejscu.


W opakowaniu są także dwa zakończenia - do odłamania końcówki ampułki, żeby się nie pokaleczyć oraz to aplikacji na skórę głowy. Dzięki temu aplikacja jest bardzo higieniczna i serum rozprowadza się bezproblemowo! Preparat nie pachnie w ogóle, ma konsystencję wody i jest brązowy, podobnie jak szampon. Nie obciąża włosów, nie skleja ich i nie skraca czasu ich świeżości.

A teraz napiszę o tym, co zapewne interesuje Was najbardziej, czyli EFEKTY!

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, naprawdę. Jest to pierwszy preparat, którego efekty działania widzę na swoich włosach. Mniej więcej pod koniec kuracji zauważyłam nawet baby hair! Przy mojej ilości włosów nigdy nie miałam świeżych, malutkich dzidziusiowych włosków :). To był pierwszy efekt kuracji. Pisałam o tym, że włosy były bardzo długo świeże, nie wymagały tak częstego mycia. A co z ograniczeniem wypadania włosów, zapytacie? To mogę Wam pokazać:


Zbierałam włosy :). Na zdjęciu po lewej widzicie włosy, które wypadły przed zastosowaniem kuracji. Włosy zaczęłam zbierać wieczorem, po umyciu włosów i zbierałam je przez cały następny dzień zarówno z grzebienia, jak i z ubrań, czy po prostu zbierałam to co, zostało mi w dłoniach po przeczesaniu ich palcami.
Zdjęcie obok natomiast przedstawia włosy, które wypadły po zakończonej kuracji. Zbierałam je tak samo - od wieczora po umyciu, do wieczora dnia następnego. Od razu mówię, że takie włosy nie są wdzięcznym obiektem do fotografowania. Ja widzę różnicę i mam nadzieję, że Wy także. Włosy sprzed kuracji zajmują objętościowo więcej miejsca, a po kuracji jest to malutka kuleczka. Jasne, mój problem nie zniknął całkowicie, jednak został mocno ograniczony. Rano nie wyciągam już tyle włosów ze szczotki, czasem zdarzy się, że wyciągam ich kilka. Nie tracę tylu włosów podczas mycia. Przed kuracją Bioxsine mogłam przeczesywać palcami wodę w wannie i osadzało się na rękach pełno włosów! Teraz już tak nie jest. Poprawa jest kolosalna.
Włosy stały się bardziej miękkie i gładkie, bardziej nawilżone, wszak szampon jest przeznaczony do włosów suchych i normalnych. Odczułam poprawę sprężystości włosów!

Szampon i serum to bardzo zgrany duet, więc jeśli męczy Was ciągłe gubienie włosów i nic Wam nie pomaga, to bardzo możliwe, że ten produkt przypadnie Wam do gustu. Minusem jest cena, ponieważ za szampon zapłacimy w aptece 39 zł, natomiast cena ampułek może dochodzić nawet do 160 zł. Można je dostać także w niższej cenie (około 120 zł). To naprawdę działa, potwierdza to również fakt, że po umyciu włosów innym szamponem, nie wyglądają one tak ładnie, a są trochę obciążone.

Wyszedł post - tasiemiec, ale nie da się wszystkiego zawrzeć w kilku zdaniach ;). Czy Wy także męczycie się z problemem wypadających włosów? Koniecznie dajcie znać!

środa, 18 grudnia 2013

Świątecznie i kolorowo, cz. II

Cześć dziewczyny!

Gdyby ktoś zapytał mnie, jakie kolory jednoznacznie kojarzą mi się ze świętami, to bez wahania bym powiedziała, że czerwień, zieleń oraz srebro. Wykorzystałam te kolory, chwyciłam za pędzle i zmalowałam co nieco. Zaczynając malowanie sama nie wiedziałam, jaki efekt chcę uzyskać i można powiedzieć, że cienie i pędzle mnie poniosły :P. Same zobaczcie :)



Zapewne nie pomalowałabym się w ten sposób do wigilijnego stołu, ale fajnie jest się pobawić kolorami ;)! Robiąc ten makijaż po raz kolejny przekonałam się, że nie lubię siebie bez czarnej kreski na oku :).

Użyte kosmetyki:
>> Podkład Bell, Royal Mat Skin
>> Korektor Dermacol
>> Puder transparentny Essence
>> Paletka Sleek, Brights, cień Dragon Fly
>> Paletka Sleek, Glory, cień Central
>> Srebrny pigment Inglot

>> Cień Inglot, Matte 330
>> Tusz do rzęs Lovely, Curling Pump Up Mascara
>> Szminka Golden Rose, nr 74

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Marion, płyn micelarny do oczyszczania oraz demakijażu twarzy i oczu

Cześć dziewczyny!

Zauważyłam, że ostatnio mam mniej czasu na bloga, nad czym ubolewam, ale cały czas coś się dzieje! Myślałam, że skoro już nie muszę chodzić na uczelnię, bo mam teraz tylko praktykę, to będę miała mnóstwo wolnego, ale nie :P. Kiedyś wspominałam Wam, że razem z M. remontujemy mieszkanko i właśnie teraz przypada okres, kiedy jeździmy do sklepów, kiedy tylko jest chwila, kupiliśmy już kafelki do łazienki oraz panele, toaletę i wannę! Kupowanie takich rzeczy mnie cieszy najbardziej, bo mogę je sobie wybrać według własnego uznania :). Bo przecież kobiet nie interesuje kupowanie rurek, zapraw murarskich, czy desek, prawda ;)?

Dzisiaj powiem Wam kilka słów o płynie micelarnym Marion. Płyn zawiera kwas hialuronowy oraz ekstrakt z hibiskusa i jest dedykowany dla skóry normalnej i wrażliwej.


Od producenta:

Płyn zawiera struktury miceli, składające się z cząsteczek hydrofilnych i lipofilnych, które dokładnie oczyszczają skórę i zmywają makijaż, także z oczu. Zawiera wygładzający ekstrakt z hibiskusa i kwas hialuronowy, który doskonale nawilża i rewitalizuje skórę. Formuła bez alkoholu jest wyjątkowo łagodna, co czyni ją odpowiednią dla osób noszących szkła kontaktowe.

Moja opinia:

Już kiedyś o tym pisałam, ale jeszcze raz powtórzę - płyn micelarny traktuję jako pierwszą linię ataku podczas wieczornego demakijażu. Płyn ma po prostu zmyć makijaż oczu, tj. cienie, eyeliner (wodoodporny) oraz maskarę. Resztę zmywam żelem do mycia twarzy i wodą, nie wyobrażam sobie zmywania makijażu tylko płynem bez użycia wody! Jak radzi sobie Marion? Zaraz zobaczycie naocznie, bo wszystko ładnie obfociłam :).


Na pierwszym zdjęciu mam makijaż, co prawda w nie najlepszym stanie, bo z wieczora, kiedy cały dzień łzawiły mi oczy :P. Na ostatnim zdjęciu widzicie, jak poradził sobie płyn Marion. Kilka spostrzeżeń:

1. Płyn nie zmywa makijażu do czysta, widzicie, że zostawia mazy wokół oczu. Na rzęsach można dostrzec grudki tuszu do rzęs. Mi to nie przeszkadza, bo jak wspomniałam, wszystko domywam za pomocą żelu i wody, ale dla tych z Was, które stosują tylko płyn micelarny na pewno nie będzie to zadowalające, chyba, że zastosujecie dwa lub trzy waciki. Plus za to, że radzi sobie z kreską wodoodporną!
2. No właśnie - płyn jest w moim odczuciu mało wydajny. Ja do zmywania używam jednego wacika, który jest dobrze nasączony. Gdybyście stosowały więcej wacików, płyn uciekłaby jak szalony!
3. Płyn nie podrażnia moich oczu. Producent obiecuje, że nadaje się do skóry wrażliwej i wywiązuje się z tego.
4. Micelek nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze, można go stosować go rano do przemycia twarzy, czy w roli toniku i na pewno buźka nie będzie niczym oblepiona.
5. Ładnie pachnie - wydaje mi się, że kwiatowo, w każdym razie bardzo przyjemnie!

Według mnie płyn jest całkiem w porządku. Na pewno te z Was, które stosują lekki makijaż będą zadowolona. I jeśli domywacie buźkę wodą i żelem - też będziecie zadowolone! Mimo wszystko nie pobije mojego ulubieńca z Be Beauty, który zmywa cały makijaż oczy bez pozostawienia mazów za pomocą jednego wacika!


Dostępność: Natura, małe drogerie
Cena: 4,99 zł / 120 ml

piątek, 13 grudnia 2013

TAG: 40 pytań kosmetycznych

Cześć dziewczyny!

Dawno nie było żadnego tagu, ten mi się bardzo spodobał, więc postanowiłam dołączyć do zabawy i uchylić rąbka tajemnicy o moich kosmetycznych upodobaniach :). 



1. Ile razy dziennie myjesz swoją twarz?
>> 2 razy dziennie - rano i wieczorem, bez tego nie wyobrażam sobie dalszej pielęgnacji.

2. Jaki masz typ cery?
>> Mieszana.

3. Co jest obecnie Twoim ulubionym produktem do mycia twarzy?
>> Nie mam ulubieńca, obecnie używam peelingującego żelu Loreal w wersji męskiej :). Ale bardzo też lubię żel z Be Beauty. Kilka lat używałam tylko żeli Garniera, które nadal bardzo lubię.

4. Czy używasz peelingów do twarzy?
>> Tak, choć niesystematycznie.

5. Jaka to marka?
>> Obecnie Ziaja, mam bardzo mocny peeling w wersji PRO i nie wiem, kiedy go wykończę!

6. Jakiego kremu do twarzy używasz?
>> Koniecznie musi być matujący, rano używam kremu Siarkowa Moc, natomiast wieczorem dbam o nawilżenie i odżywienie skóry, w tym momencie smaruję się kremem Garniera Hydra Adapt.

7. Czy masz piegi?
>> Nie.

8. Używasz kremu pod oczy?
>> Używałam kremu pod oczy Decubal, a obecnie nie używam żadnego, zdaję sobie sprawę, że muszę lepiej zadbać o okolice pod oczami :).

9. Miałaś kiedyś problem z trądzikiem?
>> Nie, nigdy nie miałam trądziku, czasami pojawiały się pojedyncze niespodzianki i tak jest do tej pory, ale nie nazwałabym tego problemem.

10. Używałaś kiedyś tabletek przeciwtrądzikowych?
>> Nie.

11. Jakiego podkładu używasz?
>> Tak samo jak krem musi być matujący. Bardzo polubiłam podkład Bell, Royal Mat

12. Co z korektorem?
>> Nakładam go tylko pod oczy. Musi być mocno kryjący i świetnie się sprawdza Dermacol. Na resztę twarzy nie używam korektora.

13. W jakiej tonacji jest Twoja skóra twarzy?
>> Ostatnio czytałam, że aby rozpoznać tonację skóry wystarczy spojrzeć na żyły na nadgarstku: jeśli są zielonkawe, to wtedy przeważają żółte tony, a jeśli mocno niebieskie, granatowe, wręcz fioletowe, to wtedy dominują różowe tony. Stwierdziłam, że w moim przypadku żółte tony wygrywają.

14. Co sądzisz o sztucznych rzęsach?
>> Niesamowicie mi się podobają! Sama kleiłam sobie tylko kępki, ale mój brak precyzji spowodował, że sobie darowałam. Marzą mi się całe sztuczne rzęsy. Zamierzam kupić sobie te firmy Neicha.

15. Czy wiesz, że maskary powinno się zmieniać co 3 m-ce?
>> Wiem, tuszuję rzęsy codziennie, ale wystarcza mi maskara na dłużej. Nigdy nie miałam z tym jakichś problemów.

16. Jakiej maskary teraz używasz?
>> Lovely, Curling Pump Up Mascara.

17. Sephora czy MAC?
>> Z MAC'iem nigdy nie miałam nic wspólnego, z Sephorą też niewiele, ale wydaje mi się, że MAC jest lepszy.

18. Masz kartę pro do MAC?
>> Nie.

19. Jakich narzędzi używasz do aplikowania makijażu?
>> Pędzle i paluszki :).

20. Używasz bazy pod cienie?
>> Oczywiście, bez tego ani rusz, bo mam tłuste powieki.

21. Używasz bazy pod makijaż?
>> Obecnie jest to baza Stay On firmy Hean na zmianę z bazą firmy FM Group. Moja pierwsza baza była z Dax Cosmetics i razem z bazą z FM Group są moimi ulubionymi.

22. Ulubiony kolor cienia do powiek?
>> Uwielbiam kolorowe makijaże, ciężko wybrać mi ulubiony kolor, ale jeśli już to niech będzie to zielony.

23. Kredka do oczu, czy eyeliner w płynie?
>> Eyeliner w żelu :).

24. Jak często dźgnęłaś się w oko kredką?
>> Parę razy się zdarzyło, szczególnie przy malowaniu linii wodnej.

25. Co sądzisz o pigmentach/ sypkich cieniach?
>> Tych mam najmniej, ale lubię je za nasycenie koloru.

26. Używasz kosmetyków mineralnych?
>> Kupiłam mineralny podkład na próbę, ale był to totalny niewypał, takiej maski na twarzy, która ścięła się w okamgnieniu, nie zrobił mi jeszcze żaden inny podkład.

27. Ulubiona szminka?
>> Bez szminki nie wyobrażam sobie wyjścia z domu, jednak ulubiona? Ciężko powiedzieć :). Bardzo lubię Elixiry z Wibo ;).

28. Ulubiony błyszczyk?
>> Wolę pomadki, dlatego nie mam ulubionego.

29. Ulubiony róż?
>> Zdecydowanie ten z FM Group, Delicious Papaya, o którym pisałam TUTAJ.

30. Kupujesz kosmetyki na e-bay/Allegro?
>> Raz kupiłam tylko lakiery Lemax :).

31. Lubisz kosmetyki z drogerii?
>> Tak, mam wiele ulubionych marek.

32. Czy kupujesz swoje kosmetyki od ulicznych sprzedawców lub na bazarach?
>> Nie zdarzyło mi się.

33. Czy chciałabyś chodzić na lekcje wizażu?
>> Tak! Uwielbiam malować, chętnie nauczyłabym się czegoś nowego!

34. Czy zdarza Ci się niezdarnie nakładać makijaż?
>> Raczej nie, zawsze przykładam się do makijażu :).

35. Zbrodnia w makijażu, której nie możesz przeżyć?
>> Źle narysowana kreska eyelinerem. Zdaję sobie sprawę, że to może nie jest najłatwiejsza sztuka, jednak czasami jak widzę kreski innych dziewczyn, to dziwię się, że wyszły tak z domu :P

36. Lubisz kolorowe makijaże?
>> Tak, tak, tak!

37. Która gwiazda wg Ciebie ma zawsze świetny makijaż?
>> Nie podążam za tym, jak umalowane są gwiazdy ;). Ale hmmm... Może Kim Kardashian?

38. Jeśli miałabyś wyjść z domu używając tylko jednego produktu, co by to było?
>> Tusz do rzęs.

39. Czy wychodzisz z domu bez makijażu?
>> Nie, chyba że z pieskiem wcześnie rano :). Ale do sklepu bym już tak nie poszła.

40. Czy sądzisz, że wyglądasz dobrze bez makijażu?
>> Nie. Uwielbiam się malować, sprawia mi to przyjemność, mogę podkreślić swoją urodę i taką wersję siebie lubię ;).


Kochane, zapraszam do zabawy, chętnie się dowiem, jak to jest u Was ;)!

środa, 11 grudnia 2013

Do you speak love? Essence i błyskotka od Catrice

Cześć dziewczyny ;)!

Która z Was nie lubi błyskotek? Bo ja bardzo lubię, dlatego jak tylko zobaczyłam topper Catrice 41 Two Million Dollar Baby, totalnie oszalałam na jego punkcie! Stwierdziłam, że takiego jeszcze nie mam i że jest po prostu piękny. Oczywiście szybko zasilił mój lakierowy koszyk :). Od razu go nałożyłam i zachwytom nie było końca! Pokażę Wam go w połączeniu z lakierem Essence w kolorze krwistego bordo, które, w moim odczuciu, idealnie pasuje na jesień i zimę.


Lakier Essence z serii Colour & Go o nazwie Do You Speak Love? (uwielbiam takie słodkie nazwy kosmetyków!) jest u mnie już ponad rok, jednak sięgam po niego rzadko, sama nie wiem, dlaczego. Chyba zraziłam się po pierwszym nałożeniu, bo bardzo szybko odprysnął! Chociaż sam kolor jest świetny, aplikuje się bez zarzutu i wysycha w bardzo przyzwoitym tempie.


Ale nie o lakierze Essence miał być post! Two Million Dollar Baby to bezbarwna baza, w której zatopiony jest srebrny brokat. Znajdują się tutaj większe hexy i mniejsze brokatowe drobinki.


Na pędzelek nakłada się odpowiednia ilość brokatu, wcale nie trzeba go łowić z bazy, żeby stworzyć pożądany efekt na paznokciach. Takiego właśnie brokatu szukałam. Myślę, że z jego pomocą można stworzyć wiele ciekawych połączeń. Efekt który ja uzyskałam podoba mi się pod względem kolorystycznym, ale uważam, że na długich paznokciach wyglądałby o wiele lepiej!
Nie będę pisała o zmywaniu - wiadomo, jak to brokat, do najłatwiejszych nie należy. Taki mani zdobił moje paznokcie już jakiś czas temu, wydaje mi się, że ściągałam go za pomocą folii aluminiowej.


Koniecznie muszę spróbować nałożyć go na czarny lakier, butelkową zieleń albo biel :).
A teraz przyznawać się, komu podoba się brokacik :)?

Dostępność: szafy Catrice (Hebe, Natura)
Cena: ok. 11 zł / 10 ml

niedziela, 8 grudnia 2013

Makijaż świąteczny cz. I

Cześć dziewczyny!

Do świąt coraz bliżej, a każda z nas chce wyglądać pięknie. Święta w mojej rodzinie to zdecydowanie nie czas, kiedy chodzi się w wyciągniętym dresie po domu. Każdego roku już jakiś czas przed świętami myślę o tym, w co się ubrać i jak umalować. Skupię się na tym ostatnim. Zmalowałam dziś makijaż, którego kolorystyka kojarzy mi się właśnie ze świętami, zimą i całym okresem okołoświątecznym. Myślę, że z powodzeniem nada się także na Sylwestra! Zdecydowałam się na użycie bieli, srebra i czerni. Do świąt zamierzam opublikować też makijaże w innej kolorystyce - na pewno pojawi się złoto oraz makijaż kolorowy!


Zbliżenie na oko i usta. Znów zdecydowałam się na dwa mocne akcenty :). Bardzo przekonałam się do czerwonej szminki, wszystko to dzięki projektowi makijażowemu Kobieta Kameleon, który zorganizowała Domi ;)






Na zdjęciach dopiero zobaczyłam, jak bardzo mam nieujarzmione włosy, które pałętają się po twarzy :P. Następnym razem zwrócę na to większą uwagę!

Użyte kosmetyki:
>> Podkład Bell, Royal Mat Skin
>> Korektor Dermacol
>> Puder transparentny Essence
>> Biała kredka Sephora
>> Biały cień z paletki Lovely, Magnetic You, Terra Cotta Eye Shadows Collection nr 5
>> Srebrny pigment Inglot
>> Czarny cień z paletki Sleek
>> Tusz do rzęs Lovely, Curling Pump Up Mascara
>> Szminka Golden Rose, nr 49

sobota, 7 grudnia 2013

Makijaż krok po kroku: Funky Iris

Cześć dziewczyny :)

Dawno nie zmalowałam nic krok po kroku, a pod ostatnim postem byłyście najbardziej chętne na ostatni makijaż, także postanowiłam go zmalować jeszcze raz z dokładnym instruktażem :). Kiedy zobaczyłam efekt końcowy zauważyłam, że nie jest identyczny jak tamten, jednak kolorystyka jest zachowana, zresztą moim zdaniem wyszedł bardziej estetycznie ;).


1. Buźkę nasmaruj podkładem, zamaskuj cienie pod oczami, podkreśl brwi, a na całą powiekę nałóż bazę pod cienie.

2. Czarną kredką namaluj linię w zewnętrznym kąciku oka, która będzie wyznaczać granicę cieni, a także podbije kolor później nałożonego cienia. Linię przeciągnij delikatnie na dolną powiekę.


3. Na czarną kredkę nałóż granatowy perłowy cień. Całość rozcieraj w kierunku środka oka.

4. Za pomocą jaśniejszego niebieskiego perłowego cienia rozcieraj kolory.


5. Górną granicę cienia rozetrzyj za pomocą bronzera, wtedy granice będą miękkie i stworzy się ładne przejście od koloru niebieskiego do cielistego. Czas na trik! Weź pędzel języczkowy i z pomocą cielistego matowego cienia wyrównaj zewnętrzny kącik oka. Porównaj efekt ze zdjęciem z kroku 4 - wyraźnie widać, że granice są ostre i proste.

6. Na resztę powieki nałóż fioletowy cień opalizujący na niebiesko.


7. Dolną powiekę podkreśl niebieskim cieniem - tym samym, którym rozcierałaś granat.

8. Wewnętrzny kącik oka zaznacz złoto srebrnym metalicznym cieniem.


9. Zrób czarną kreskę eyelinerem, wytuszuj rzęsy i oczko jest gotowe :).

10. Na usta nałóż błyszczyk w delikatnym kolorze brzoskwiniowego różu.


Użyte kosmetyki:
>> Podkład Bell, Royal Mat Skin
>> Korektor Dermacol
>> Puder transparentny Essence
>> Paleta cieni Sleek, Glory (Picadilly, Victoria, Overground)
>> Sypki cień Gosh, Funky Iris
>> Bronzer W7, Honolulu
>> Cień Inglot, Matte 330
>> Eyeliner Pierre Rene, Black Carbon
>> Tusz do rzęs Lovely, Curling Pump Up Mascara
>> Błyszczyk My Secret, Dress Up Your Lips nr 202

I jak Wam się podoba? Do mnie przemawia kolorystyka makijażu :)!

środa, 4 grudnia 2013

9 niepublikowanych makijaży ;)

Cześć dziewczyny!

Dziś nie będzie ani słowa o łowach spowodowanych Darmowym Dniem Dostawy. Choć sama sobie się dziwię - nie wydałam z tego powodu ani złotówki :P. Natchnęło mnie natomiast, by pokazać Wam kilka makijaży, które do tej pory nie były publikowane na blogu. Jeśli lubicie mojego fanpage'a to miałyście okazję je tam zobaczyć :).










A może chciałybyście, żebym przygotowała tutorial do któregoś z tych makijaży :)? Jaka kolorystyka przypadła Wam do gustu najbardziej? Dla mnie większość z tych makijaży, to makijaże na co dzień, wiecie, że lubię kolorki :)!

Jeśli chcecie być na bieżąco z makijażami, to zachęcam Was do dołączenia do mnie na facebooku :)!