niedziela, 30 grudnia 2012

Poświątecznie ;)

Cześć dziewczyny ;)

Przez ostatnie kilka dni byłam kompletnie oderwana od rzeczywistości - wiadomo, święta, ale za to jakie!
Po pierwsze i najważniejsze dla mnie, były to pierwsze święta spędzone z moim M., co automatycznie czyni je pięknym, cudownym czasem. Ah, ta miłość ;).

Z przykrością stwierdzam, że trzeba teraz przejść na dietę uboenergetyczną, albo w moim przypadku bezenergetyczną, ale zamierzam sobie przedłużyć poświąteczne obżarstwo do 3 stycznia, kiedy mam urodziny. Bo i po co teraz sobie kilka dni odmawiać pyszności, jeśli na urodziny będą kolejne smakołyki, prawda :D?

Wszyscy się chwalą, pochwalę się i ja moimi prezentami. Jakoś powiem szczerze, że nie spodziewałam się aż tak hojnego Dzieciątka, chyba jednak musiałam być bardzo grzeczna :). Mamusia zadbała o moje zdrowie i dostałam witaminowe żelki! Ja z pewnością mam spore niedobory witamin, bo nie jem warzyw, a nawet, gdybym chciała uzupełniać witaminy jakimiś suplementami, to problem jest w tym, że nie połknę normalnej tabletki. Dlatego żelkowa forma bardzo mi się podoba! Są pyszne i muszę się hamować, by nie zjeść więcej niż dwie żelki na dzień, przy czym dzienna porcja pokrywa zapotrzebowanie w 150% na większość witamin :). Poza tym pod choinką znalazłam tusz do rzęs z Oriflame, dwa śliczne sweterki - czerwony i biały oraz piżamkę, której akurat nie ma na zdjęciach. Dodatkowo znalazłam perfum Armani, Code!


Do mojego M. Dzieciątko dla mnie też przyszło. Z całą pewnością stwierdzam, że jest to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam. A już nie wspominam o tym, że M. jest dla mnie największym prezentem od losu :).


Życzę Wam szampańskiej zabawy jutro oraz dużo, dużo szczęścia w nadchodzącym Nowym Roku, aby był jeszcze lepszy niż ten, który właśnie mija!

Do poczytania w przyszłym roku ;)!



niedziela, 23 grudnia 2012

Świąteczny post

Moje Kochane!

Życzę Wam, by ten cudowny, pełen miłości czas
Świąt Bożego Narodzenia
przyniósł Wam wiele szczęścia i radości!
A pod choinką mnóstwo prezentów, zarówno tych kosmetycznych,
jak i tych najbardziej wymarzonych!


piątek, 21 grudnia 2012

Świąteczny powiew - Wibo, Glamour Nails

Cześć dziewczyny ;).

Dzisiaj pokażę Wam jeden z moich ulubionych lakierów na zimę. Złowiłam go przy okazji promocji -40% w Rossmannie. Żałuję tylko, że nie kupiłam jego czerwonego kolegi, bo też strasznie mi się podoba!
Jest to lakier Wibo, Glamour Nails nr 1.


Buteleczka sama w sobie jest bardzo ładna. Podoba mi się kształt i nakrętka. Bez żadnych napisów i naklejek prezentuje się minimalistycznie, czyli tak, jak lubię. Nie przepadam za przesadzonym designem. Lakier ma pojemność 9,5 ml i jestem pewna, że będzie to jeden z tych lakierów, który ma szansę być zużyty w większym stopniu :P.


Kolor złotawo rudy bardzo przypadł mi do gustu. Zobaczcie, ile ma w sobie lśniących drobinek! Jest niesamowity ;). Konsystencja jest dla mnie w sam raz - nie za rzadka (lakier nie rozlewa się na skórki) i nie za gęsta. Wysycha nie w jakimś super szybkim tempie, ale tak po około 45 minutach można być spokojnym, że się go nie uszkodzi. U mnie na paznokciach wytrzymał parę dni, co jest sukcesem, że nie odprysnął już po jednym dniu ;).



Coś serdeczny palec nie chciał się ułożyć do zdjęcia ;).


Macie któryś lakier z serii Glamour Nails? Też Wam się kojarzy ze świętami i zimą ;)?


Zachęcam także Was do wzięcia udziału w rozdaniu Kary Wu!

KLIKNIJ

Ciekawe nagrody, weźmiecie udział :)?


czwartek, 20 grudnia 2012

Dobre za grosze! Be Beauty - chusteczki do demakijażu

Cześć dziewczyny :). 

Czujecie już świąteczny klimat? Ja na razie czuję go, kiedy z moim M. słuchamy świątecznego radia wieczorami i  przebywając w centrach handlowych :P Jutro zjeżdżam do swojego rodzinnego domku i mam nadzieję, że trochę lepiej go poczuję, a jak napada śnieg, to już w ogóle będzie super!

Będąc w Biedronce nie tak dawno postanowiłam rozejrzeć się za czymś do demakijażu, bo skończył mi się płyn, którego wtedy używałam. Tak oto trafiłam na chusteczki do demakijażu Be Beauty, a że nigdy chusteczek nie próbowałam, a kosztowały coś 3-4 zł, to pomyślałam: czemu by nie spróbować?


Producent podaje, że są to chusteczki z odżywczym olejkiem z pestek winogron, wyciągiem soi i witaminą E. Spośród trzech rodzajów, wybrałam te, które usuwają makijaż wodoodporny. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że trafię na tak dobry produkt.
Sama chusteczka ma odpowiednią wielkość, by wykonać dokładny demakijaż twarzy. Jest w dobrym stopniu nasączona, nic nie ocieka i nie jest też zbyt sucha. Przy tym delikatnie, ślicznie pachnie! Na powierzchni ma wytłoczony jakiś wzorek, co przypuszczam, umożliwia jeszcze lepsze zebranie wszystkich zanieczyszczeń.


Muszę przyznać, że wodoodporny makijaż znika nawet bez potrzeby tarcia. Opakowanie zawiera 25 chusteczek, a mi jedna chusteczka wystarcza na wykonanie całego demakijażu :). Oczywiście ja mam tak, że potem i tak myję twarz żelem do mycia twarzy, bo chyba nie potrafiłabym inaczej :P.


Co tu dużo pisać - fajny produkt za małe pieniążki. Bardzo wygodna forma na podróż. Na pewno do nich wrócę :)!

czwartek, 13 grudnia 2012

Golden Rose, Jolly Jewels + jak łatwo pozbyć się brokatu z paznokcia!

Cześć dziewczyny :)

Dzisiaj trochę o moich ulubionych lakierach ostatnich tygodni. Mowa oczywiście o Golden Rose, Jolly Jewels! Te cudeńka absolutnie mnie zachwyciły. Mam ochotę na nie wszystkie :)! Jest w nich mnóstwo drobinek, różnego kształtu i koloru, w zależności który się wybierze. Bardzo mi pasują na tę porę roku, szczególnie na nadchodzący karnawał!

Problemem może być dla wielu z Was zmywanie tego brokatu. Ale jest i na to sposób. Ja stosuję bazę Peel Off z Essence i nie mam żadnego problemu ze zdjęciem lakieru (tak, ze zdjęciem!). Wystarczy nałożyć grubą warstwę bazy na paznokcie i poczekać 10 minut aż wyschnie. Czasami trwa to dłużej, w zależności od grubości warstwy, którą nałożycie. Polecam nakładać grubo, bo to zapewnia ściąganie lakieru bez problemów.
Moje początki z tą bazą były niezbyt udane, nałożyłam zbyt cienką warstwę i lakier nie chciał za bardzo schodzić. Ale druga próba się już powiodła ;).



Na zdjęciach powyżej z lewej strony widać bazę zaraz po nałożeniu, a z prawej po około 15 minutach. Baza robi się przezroczysta. Widać, że na palcu wskazującym schnie nierównomiernie, ale to dlatego, że nałożyłam jej w tym miejscu więcej. Baza ma dosyć rzadką konsystencję, dlatego trzeba uważać, bo dłonie trzymać prosto by baza nie spłynęła i w jednej miejscu nie było jej więcej, a w drugim mniej. 
Gdy już przygotujemy paznokcie w ten sposób możemy nakładać brokat!

Przedstawiam Wam numerek 108 :). Kojarzy mi się typowo ze świętami! W jasnoczerwonej (ktoś może powiedzieć, ze w intensywnie różowej) bazie jest zatopionych mnóstwo srebrnych elementów - większych i mniejszych. Koleżanka powiedziała mi, że wygląda jak potłuczona bombka przyklejona do paznokcia :D



Lakier ma gęstą konsystencję, ale dobrze się go nakłada. Nie zalewa skórek. Ja zawsze nakładam dwie warstwy do pełnego krycia. Tych drobinek jest naprawdę ogromnie dużo, co daje tak fantastyczny efekt :)!


Jedno jest pewne - całość wygląda naprawdę efektownie i na pewno przyciąga wzrok innych osób ;).



Jeżeli już chcemy ściągnąć lakier, to wystarczy nam do tego pilniczek. Zaczynamy od podważenia warstwy lakieru i voila! Mi odchodzi całymi płatami ;). Na końcu można ewentualnie domyć zmywaczem, gdyby zostały jakieś minimalne resztki.





Nie wyobrażam sobie zmywania tego bez bazy Peel Off. W Naturze kosztuje chyba coś około 7 zł. Naprawdę warto wydać te niewielkie pieniążki, by nie stracić nerwów przy zmywaniu ;). 

Jak Wam się podobają te lakiery? Ja mam jeszcze w swojej kolekcji dwa inne, które pokażę następnym razem. I mam ochotę na więcej! Jeżeli chodzi o ich trwałość, to nie narzekam - spokojnie kilka dni bez odprysków. Oczywiście pamiętajcie o tym, żeby całość pokryć jakimś topem, bo faktura tego lakieru jest chropowata i można gdzieś zahaczyć :).

Cena: 12,80 zł





środa, 12 grudnia 2012

TAG: Liebster Blog


,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Nominowała mnie Ania ;). I oto odpowiedzi:

Twoja ulubiona potrawa?


Z pewnością nie będzie to najbardziej dietetyczna potrawa, ale uwielbiam kotlet schabowy z ziemniaczkami puree. Od dziecka. Na zawsze <3 :D

Jeśli mogłabyś spędzić jeden dzień w jakimkolwiek mieście na ziemi, jakie byłoby to miasto?

Zdecydowanie Paryż. Nigdy nie byłam, ale czytałam wiele książek, w których było opisane to cudowne miasto i musi tam być... magicznie :)

Twój ulubiony lakier do paznokci? Swój wybór proszę uzasadnij - może skuszę się na jego zakup.

Hmm... Trudny orzech do zgryzienia :). Ostatnimi czasy do gustu bardzo przypadły mi lakiery Miyo Mini Drops. Piękne kolory i trwałość. No i muszę napomknąć o mojej miłości do Jolly Jewels od Golden Rose :D

Czy znalazłaś już swoją idealną Drugą Połówkę? Czy może nadal szukasz tego Jedynego?

Tak, tak, tak!!! W mało oczekiwanym momencie los się do mnie uśmiechnął i sprawił mi niemały prezent w postaci mojego Ukochanego M. :) Mogę śmiało powiedzieć, że uczynił mnie najszczęśliwszą osobą na świecie i mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że to szczęście, które sobie dajemy będzie trwać zawsze. Przy tej okazji chcę wstawić moje chyba ulubione, wspólne zdjęcie, które zdobi biurko w moim pokoju:


Jak wygląda Twoja codzienna fryzura?

Kiedyś dzień w dzień wstawałam bardzo wcześnie rano około 5:30, żeby prostować włosy. Teraz wolę dłużej pospać i zazwyczaj wchodzę w warkoczu plecionym na bok, tak, jak widać na zdjęciu powyżej :).

Twoja życiowa piosenka? A taka, która zawsze poprawia Ci humor?

Muszę stwierdzić, że nie mam takiej konkretnej piosenki. Generalnie bardzo lubię muzykę. Chociaż jest jedna taka piosenka, która przypomina mi o najpiękniejszych chwilach:

Najgłupsza i najśmieszniejsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś? :)

Na myśl mi przychodzi moment, kiedy miałam roztopić jakiś tłuszcz na patelni, włączyłam piec i poszłam na komputer. Z pokoju wywabił mnie dym, rzuciłam się biegiem do kuchni i zastałam cały garnek w ogniu, pod wpływem adrenaliny zapewne chwyciłam uchwyt garnka i wyrzuciłam go przez okno. Na szczęście nie podpaliłam firanki ani się nie poparzyłam. Było to zimą, garnek przeleżał na tyłach podwórka aż do wiosny :P. To było zdecydowanie najgłupsze!

Najlepsza i najgorsza książka jaką w życiu przeczytałaś?

Bardzo lubię czytać. Teraz mogłabym powiedzieć, że najlepsza książka, to trylogia Millenium Stiega Larssona, bo jeszcze jestem pod jej wpływem :). Poza tym przeczytałam mnóstwo książek i mogę powiedzieć, że generalnie uwielbiam twórczość Tess Gerritssen, Alex Kava czy Harlana Cobena.  Thrillery i kryminały u mnie rządzą!

Masz swojego ukochanego pluszaka? Mój nadal jeździ ze mną na wyjazdy, a Twój?

Mam w domu kochanego, pluszowego pieska, którego dostałam od rodziców na Mikołajki wiele lat temu :). Co prawda nie zabieram go na wyjazdy, ale dzielnie czeka na mnie, kiedy wracam na weekendy do swojego rodzinnego domku ;). 

Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?

To proste - bardzo interesowałam się kosmetykami, uwielbiam różne nowości. Długo czytałam blogi dziewczyn, nie mając swojego. W końcu pomyślałam: "A może i ja mogę podzielić się swoimi doświadczeniami?". I tak oto jestem ;).

Został Ci tydzień życia. Jak go spędzisz?

Na pewno spędziłabym ten czas z moimi najbliższymi osobami. Z rodziną i moim M. Myślę, że to byłoby coś, co naprawdę potrafiłoby mnie uszczęśliwić przez ostatni tydzień życia :).

A teraz czas na moje pytanka:
1. Określiłabyś się bardziej jako optymistka, czy pesymistka?
2. Jaki film wywarł na Tobie największe wrażenie?
3. Czy jest jakaś myśl, cytat, który jest Ci wyjątkowo bliski?
4. W makijażu stawiasz na delikatność, czy raczej wolisz make-up z pazurem?
5. Masz 5000 zł na wydanie w centrum handlowym. Co przeważałoby w Twoich zakupach?
6. Jaki kolor lubisz nosić na paznokciach najbardziej?
7. Wiosna, lato, jesień czy zima? Dlaczego?
8. Masz przedmiot, który darzysz wyjątkowym sentymentem?
9. Jaka była Twoja ulubiona zabawa w dzieciństwie?
10. Jaki kolor ubrań przeważa w Twojej szafie?
11. Jak spędzisz tegorocznego Sylwestra :)?

Nominuję blogi:

Tylko tyle, bo zabrałam się za ten tag dosyć późno i naprawdę ciężko było mi znaleźć kogoś, kto by nie pisał o tym na swoim blogu :D



wtorek, 11 grudnia 2012

Karmelowe cudo, czyli Nivea, Lip Butter

Cześć dziewczyny :).

Wszyscy mają, mam i ja! To masełko do ust robi ostatnio karierę w blogosferze. Gdy dowiedziałam się, że jest dostępne w Super-Pharm, to czym prędzej się tam znalazłam ;). Nie żebym nie miała mazideł do ust wszelkiego rodzaju, ale wychodzę z założenia, że skoro mamy takie mrozy, to moje usta wymagają specjalnej pielęgnacji ;).


Zdecydowałam się na masełko karmelowe, które było akurat w promocji za 7,99 zł. Wahałam się jeszcze pomiędzy wanilią i macadamią, jednak jak się okazało ten rodzaj nie był w promocji (w sumie dziwne, że tylko kilka rodzajów było w promocji, a kilka nie), co ostatecznie rozwiało moje wątpliwości :). Do wyboru mamy także wersję malinową i bezzapachową.

Masełko jest zapakowane w ochronne opakowanie. Sam produkt znajduje się w szerokim, okrągłym słoiczku, dlatego dziewczyny z dłuższymi paznokciami nie powinny mieć problemów z jego wydobyciem. Samo opakowanie według mnie jest ślicznie zaprojektowane! Bardzo skromnie, prosto, a jednocześnie przyciąga wzrok i zachęca do użytkowania :). Pojemność też niczego sobie - Nivea daje nam 16,7 g masełka! Generalnie nie przepadam za nakładaniem kosmetyków na usta za pomocą palców, bo jest to nieco niehigieniczne, szczególnie, gdy jestem poza domem. Ale mogę to wybaczyć, bo masło ma naprawdę wiele zalet!


Zapach jest bardzo przyjemny i BARDZO słodki, po prostu karmel, aż chciałoby się zjeść. Niestety po nałożeniu na usta ulatnia się po chwili. Nie ma smaku i dobrze, bo pewnie długo by nie pobył na moich ustach :)! Mimo tego, że zapach mi odpowiada, to nie powalił mnie na kolana tak, jak się tego spodziewałam :P. Jak wykończę to, to na pewno skuszę się na wersję wanilii z macadamią, bo jestem bardzo ciekawa zapachu :).


Kosmetyk jest koloru jasnego, waniliowego, po nałożeniu na usta jest oczywiście przezroczysty i nadaje ustom ładny, delikatny połysk. Jeśli chodzi o jego trwałość, to nie zawiodłam się, wytrzymuje u mnie około 4 godzin
Nowość Nivei wyraźnie zmiękcza usta, mogę być pewna, że nie straszny mi wiatr czy mrozy, bo wiem, że usta są dobrze zabezpieczone. Odczuwam także wyraźne nawilżenie. Właściwości zawdzięcza pewnie dzięki składowi, w którym możemy znaleźć m.in. masło shea, olej rycynowy czy olej ze słodkich migdałów!


Sięgając po ten kosmetyk możemy być pewne, że odpowiednio zajmie się naszymi ustami ;). Bardzo polecam i na pewno jeszcze nie raz zagości w mojej kosmetyczce :). 



piątek, 7 grudnia 2012

Flos-Lek, żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim i rumiankiem

Dziś będzie o bardzo fajnym produkcie, który całkowicie przypadł mi do gustu :). Na pewno wiele z Was zna żel pod oczy z FLos-Leku. Ja wybrałam wersję z rumiankiem, choć do wyboru było mnóstwo innych opcji, m.in. aloes, czy chaber. W zasadzie nie wiem, czym kierowałam się przy wyborze :P. Niemniej jestem bardzo zadowolona.


Jest to mój pierwszy krem pod oczy. Jakoś nigdy nie chciało mi się dodatkowo wklepywać czegoś w tym miejscu. Niestety od pewnego czasu miałam bardzo podrażnione oczy, często, a w zasadzie cały czas mi łzawiły, więc makijaż legł w gruzach w ciągu paru minut. Muszę przyznać, że ten żel mnie uratował :).
Nowa wersja jest zamknięta w malutkim słoiczku i mieści się w nim 10 g produktu. Takie cuda mamy za około 5 zł, także nie wahałam się ani chwili :). 
Producent obiecuje, że żel łagodzi podrażnienia, zmniejsza zaczerwienienie i pieczenie, a także usuwa wrażenie "ciężkich powiek", działa przeciwzapalnie oraz zmniejsza złuszczanie naskórka wokół rzęs. 

Skład: Aqua, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Bisabolol, Euphrasia Officinalis Herb Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Glucose, Salvia Officinalis Leaf Extract, Panthenol, Triethanolamine, Carbomer, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben. [wizaz.pl]


Żel jest zabarwiony na żółto. Generalnie nigdy nie przepadałam za kosmetykami o tej konsystencji, bo wydawało mi się, ze w kontakcie ze skórą kosmetyk robi się wodnisty i się ślizga oraz wolno wchłania. W tym przypadku tak nie jest. Łatwo rozprowadza się na skórze, wchłania się całkowicie w ekspresowym tempie i co ważne - nie tworzy wokół oczu tłustej powłoki. Stosuję go zawsze rano pod makijaż i sprawdza się świetnie. 


Jeśli chodzi o działanie - co tu dużo pisać? Bardzo mi pomógł. Gdy nakładam go rano, to mam wrażenie, ze moje oczy są po prostu zrelaksowane. Ciężko mi opisać to uczucie. Po prostu skóra jest odprężona i jest to bardzo przyjemne doznanie :). Ważne jest to, ze żel nie podrażnia oczu w żaden sposób. Bałam się, że jeśli odrobinka dostanie się do oka, to skutki będą opłakane w dosłownym tego słowa znaczeniu. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca. Jak już pisałam - oczy łzawią mi w dużo mniejszym stopniu. Nie są podrażnione, a kąciki nie są zaczerwienione. Przy pierwszym użyciu miałam wrażenie, że żel delikatnie rozgrzewa skórę, jednak takie uczucie towarzyszyło mi tylko za pierwszym razem. 
Myślę sobie, że gdyby żel trzymać w lodówce i nakładać rano taki zimny, to nieźle by pobudzał, orzeźwiał i łagodził obrzęki po nieprzespanej nocce (aczkolwiek tego nie próbowałam) :). Jest bardzo wydajny, bo wystarczy jego naprawdę mała ilość, by rozsmarować go zarówno na dolnej, jak i górnej powiece. Gdy się skończy na pewno do niego wrócę, być może wypróbuję inną wersję!

Podsumowując, jest to fajny kosmetyk w bardzo niskiej cenie, który może uratować nasze oczy, jeśli mamy jakieś problemy. Bardzo polecam!

A Wy znacie? A może stosujecie inne wersje żelu? Również jesteście zachwycone?

czwartek, 6 grudnia 2012

MIYO Mini Drops, Carnival

Cześć dziewczyny ;)!
Będąc ostatnio w Super-Pharmie całkowicie przypadkowo przy kasie znalazłam koszyk z lakierami Miyo, Mini Drops, a że nie miałam żadnego lakieru z Miyo w swojej kolekcji, to od razu zaczęłam sobie wybierać :). W końcu zdecydowałam się na nr 89 Carnival. 



Chyba zdjęcia tego nie oddają, ale jest to piękny, fuksjowy róż z milionami mieniących się na złoto drobinek!



Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie trwałość lakieru. Generalnie u mnie lakier jak wytrzymuje 2 dni to jest dobrze, a tutaj na zdjęciach widzicie w jakim stanie są paznokcie po 4 dniach!!! Naprawdę jestem pod wrażeniem, dostrzec można było tylko lekko starte końcówki! Nawet widać już lekki odrost ;). 


Myślałam, że zrobiłam interes życia, bo w Super-Pharmie kupiłam go za 3,99zł po przecenie. Jak później zauważyłam w internecie lakier normalnie kosztuje 3 zł w innych drogeriach. A w Super-Pharmie bez przeceny coś koło 7zł. Co za zdzierstwo :). Ale co tam, bardzo przypadł mi do gustu i z przyjemnością będę go nosić ;).


Na pewno będzie to jeden z moich ulubieńców. Fajnie, że buteleczki mają małą pojemność, jest szansa, że go skończę i mi nie zaschnie :). 

A Wy macie lakiery Miyo? Też je lubicie ;)?





środa, 5 grudnia 2012

Rozdanie u Yasinisi!

Zobaczcie, jakie super rozdanie przygotowała Yasinisi :)! Bardzo polecam, bo nagrody są bardzo wyjątkowe, a mianowicie można wygrać świąteczny zestaw lakierów E.L.F. oraz 8 płytek do stemplowania z pierwszego zestawu Bundle Monster.

Kliknij w obrazek, by przenieść się na bloga Yasinisi :)

Rozdanie trwa do 24.12.2012!!

wtorek, 4 grudnia 2012

TAG: List do Mikołaja

Kochany Święty Mikołaju!
W tym roku byłam niezbyt grzeczną dziewczynką i wcale mi to nie przeszkadza. Wierzę, że niegrzeczne dziewczynki kochasz równie mocno i z chęcią spełnisz ich zachcianki. Ja mam bardzo, bardzo skromne marzenia i wiem, że są w obrębie Twoich możliwości ;). Przechodząc do rzeczy - Święty Mikołaju bardzo proszę :

Szczotkę do włosów Tangle Teezer. Na pewno wiesz, że moje włosy są wyjątkowo trudne, niesforne, łamią się i wypadają na potęgę. Na pewno wiesz, więc proszę!

Źródło

Ten biały! Albo kremowy, jak znajdziesz.

Źródło

Tak, cobym mogła pić tę zdrową herbatkę Yerbe. Widzisz jak dbam o zdrowie? No :)


Pędzel do podkładu, żeby buźka mogła być nieskazitelna :D

 No i perełka na koniec, z czym możesz mieć trochę problemów, bo to najdroższy prezencik. Wierę jednak w Twoje możliwości ;). Uwielbiam czytać i takie cudeńko znacznie ułatwiłoby mi życie, a i na uczelnię by się przydało!

Jak mówiłam na początku moja lista życzeń nie jest zbyt rozległa. Liczę na Ciebie w tym roku i może postaram się być grzeczniejsza na przyszły rok ;).

_____________________________________________________________________________

Bardzo spodobał mi się ten tag, więc postanowiłam zrobić i swoją wersję :).
A tak poza tym byłam dziś w RAJU!!!!! Po uczelni idę sobie spokojnie alejką w centrum handlowym Agora w Bytomiu i nagle patrzę i widzę nowo otwarty sklep... Beauty Store. Nazwa ta nic mi kompletnie nie mówiła, ale weszłam i moim oczom ukazały się szafy kosmetyków z Ingrid, Paese, Bell, Catrice, Essence, Virtual, Golden Rose, Vipera, Hean, Eveline, Joko, Delia, Miyo, Pierre Rene, Celia, Lumene, Gosh, Flormar.... Były także piękne, słodkie produkty do kąpieli w formie ciasteczek, pięknie opakowane. 
Byłam w raju i zamierzam przyjrzeć się temu wszystkiemu bliżej :). Mój portfel tego nie lubi!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zimowy must have, czyli krem do rąk zniszczonych Garnier

Cześć dziewczyny ;)!
Jak się ucieszyłam widząc rano za oknem śnieg! Mało,bo mało, ale zawsze coś ;). Zima w grudniu znów zaskoczyła. Niemniej ta odmiana mi się podoba, o ile w najbliższym czasie śnieg nie sparaliżuje ruchu na drogach. Pozostając w tym zimowym klimacie dziś w roli głównej będzie krem do rąk Garnier.
Długo szukałam kremu idealnego, jednak zawsze coś mi nie pasowało - a to nie nawilżał jak trzeba, a to konsystencję miał zbyt lejącą, a to się nie wchłaniał. I w końcu oto jest Garnier!



Na początku muszę powiedzieć, że moje dłonie są dziwne (tak, to chyba będzie najlepsze określenie). Od dziecka cierpię na nadpotliwość dłoni. Wydawałoby się, że dłonie, które są wiecznie mokre, nie mogą być przesuszone. Niestety u mnie jest tak, że jak już się nie pocą w aż tak wielkim stopniu, to są tak suche, że pękają. W związku z moją przypadłością krem do rąk używam tylko i wyłącznie na noc, bo po posmarowaniu się w dzień od razu moje dłonie byłby... mokre. Przyznam szczerze, ze ta nadpotliwość jest uciążliwa i w znacznym stopniu utrudniająca w życie i powodująca mnóstwo kompleksów. No ale jakość radzić sobie trzeba ;). 
Przechodząc do recenzji - krem Garniera zapewnia nam bardzo intensywną pielęgnację skóry bardzo suchej oraz łagodzi i odbudowuje zniszczoną skórę dłoni.
Intensywny efekt regeneracji zapewnia:
 - alantoina, znana z właściwości regenerujących, jest szczególnie polecana do pielęgnacji popękanej i spierzchniętej skóry dłoni.
- gliceryna, chroni ręce, oplatając je niewidzialną warstwą ochronną.
- ochronny czynnik filtrujący, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry dłoni.



Krem znajduje się w miękkiej, plastikowej tubce o pojemności 100 ml. Opakowanie jest poręczne, dosyć spore, więc łatwo można go namierzyć w torebce :). Wylot tubki jest dosyć szeroki, ale nie należy się obawiać, ze krem może wypłynąć, ponieważ ma gęstą konsystencję.
Sam krem jest koloru jasnego różu. Jeśli chodzi o zapach - pachnie bardzo przyjemnie, wyczuwam w nich zapach jakichś kwiatów. Nie jest to zapach nachalny czy drażniący, jednak utrzymuje się na skórze długo po nałożeniu kremu, co oczywiście jest dużą zaletą, bo lubię kosmetyki ładnie i długo pachnące ;).
Bardzo szybko się wchłania! I co najważniejsze - nie pozostawia na dłoniach czegoś w postaci tłustego filmu, co w moim przypadku byłoby znacznym utrudnieniem. Zresztą chyba nikt nie lubi, jak ręce się kleją do wszystkiego!


Jeśli chodzi o działanie - dla mnie bomba! Nałożyłam pierwszy raz na noc i rano nie mogłam po prostu uwierzyć, że moje dłonie mogą być tak dobrze nawilżone. Tuż przed jego zakupem miałam na dłoniach pęknięcia spowodowane przesuszeniem, a po zastosowaniu kremu czułam wyraźne ukojenie.
Cena: ok. 10 zł

Bardzo, bardzo Wam polecam, jeżeli macie wymagającą skórę dłoni i byle kremik nie jest w stanie zaspokoić jej potrzeb. Zwłaszcza teraz, gdy przez parę miesięcy będziemy żyć jak nie w ciągłych mrozach, to na pewno w niskich temperaturach, a nasza skóra będzie nastawiona na działanie nieprzyjaznych czynników.