niedziela, 17 czerwca 2012

Ciasteczkowe Potworki :)

Cześć Kochane ;)!
Dziś atak ciasteczkowych potworków! Czyli co robić, by się nie uczyć ;). Podobało mi się hasło koleżanki: "Skąd masz takie naklejki?!". Muszę przyznać, że całkiem podoba mi się efekt, szczególnie, że to pierwsze moje zdobienie tego typu, nigdy nic nie rysowałam, ponieważ cierpię na wybitny brak zdolności manualnych :). Przy okazji zapraszam Was na bloga Ani, możecie zobaczyć cały wysyp postaci z Ulicy Sezamkowej! Pamiętacie te czasy, heh ;)? Muszę przyznać, że paznokcie Ani wyszły genialnie! 




Buziaki przesyłam i życzę udanych ostatnich godzin weekendu! U Was też był taki upał? Cieszę się tym bardziej, że zapowiadają tak piękne następne kilka dni ;)

wtorek, 12 czerwca 2012

Garnier Essentials płyn do demakijażu 2 w 1

Witajcie ;)!
Dziś notka tuż po emocjonującym meczu Polska - Rosja! Muszę przyznać, że chłopaki bardzo dobrze grali i nadal mamy szanse :)!
No ale przechodzę do recenzji. Jakiś czas temu poszukiwałam porządnego płynu do demakijażu. Zniechęcona płynem z Ziaji byłam bardziej ostrożna w poszukiwaniach i nie brałam, co popadnie. Na co dzień używam kosmetyków wodoodpornych, chodzi mi tutaj głównie o eyeliner z Essence, który ciężko jest zmyć. W tamtym czasie miałam także problem z wypadającymi rzęsami podczas demakijażu, zawsze ich było kilka na waciku. I tak wybór padł na Garnier Essentials.


Także główne zadania które stawiałam przed płynem, to nie podrażnianie oczu, dobre, szybkie i niewymagające tarcia zmywanie makijażu oraz nie powodowanie wypadania rzęs, to raczej bezpośrednio wiąże się z tarciem.
Od razu muszę przyznać, ze ten płyn był strzałem w dziesiątkę. Chyba najlepszy jaki kiedykolwiek miałam.
Jest zamknięty w półprzezroczystej butelce, w której wyraźnie widać dwie fazy - olejową i wodną. No i przede wszystkim widać, ile nam jeszcze go zostało. Pojemność to 200ml. Nie zawiera alkoholu, co jest ważne, bo naprawdę w ogóle nie podrażnia oczek. Płyn także nie posiada zapachu.
Ja używam tego płynu tylko do demakijażu oczu, podkład zmywam już przy olejowaniu twarzy. Co wystarczy zrobić, to przyłożyć wacik nasączony płynem do oka, oczywiście po wcześniejszym wymieszaniu płynu i to tyle. Płyn od razu rozpuszcza makijaż, nie jest wymagane żadne agresywne tarcie. Po prostu wystarczy przejechać po oku i tyle, makijażu nie ma ;).
Po zmyciu na oku można zauważyć tłustą warstewkę, mi osobiście to nie przeszkadza w ogóle, bo następny mój krok w pielęgnacji, jak już wyżej wspomniałam, to OCM. Nie zauważyłam też, bym miała po użyciu zamglone oczy.


Jednak nic nie jest pozbawione kompletnie wad i tak jest i w przypadku tego płynu. Coś nie tak jest z tym otworem, z którego dozujemy płyn. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, ale płyn na wacik wylewa się krzywo. W praktyce oznacza to to, że przy nalewaniu go na wacik płyn zawsze ścieka gdzieś po bokach, poza wacik. Na dłuższą metę prowadzi to do jakichś strat, poza tym średnio podoba mi się fakt, że mam dłonie zamoczone w tym płynie.


Podsumowując: świetnie, bezproblemowo zmywa makijaż, nie podrażnia, nie wymaga tarcia. Mogę mu wybaczyć to wylewanie się podczas dozowania ;). Czego chcieć więcej? Bardzo polecam ten produkt wymagającym osobom.
Cena: chyba około 12zł, aczkolwiek wydaje mi się, że kupiłam go w cenie promocyjnej w Rossmannie.

Haha i jako bonus zrobiłam sobie usta na mecz :D Bardzo fajny efekt :). A na dolnej wardze... moje nowiuteńkie, dzisiaj zakupione, czerwone MIYO <3



A Wy jakie płyny do demakijażu stosujecie? Jakie polecacie, a jakich lepiej unikać? Niewykluczone, że po tej buteleczce kupię inny :).

sobota, 9 czerwca 2012

Chwila załamania

Przyznaję się bez bicia, moja dieta wygląda mniej więcej tak:


I głupie tłumaczenia w stylu: "Ahh, sesja, uczyć się muszę, a zjem kawałek czekolady na lepszą naukę, a może jeszcze budyń, albo paluszki serowe. Spaghetti carbonara o 23 też nie jest złe. Oooo, truskawki z bitą śmietaną! Mmm, kawa z syropem amaretto, a walne na górę bitą śmietanę".

Jak widzicie DRAMAT. Pomyśleć, że wyjeżdżam na wakacje już niedługo! Sesja kończy się mi 19 czerwca, mam nadzieję się ogarnąć do tego czasu.

Motywacjo, przybądź! Nie umiem ot tak wszystkiego rzucić i przejść na dietę :/

piątek, 8 czerwca 2012

Gąbka konjac

Hej Kochane :)!
Dzisiaj przychodzę z recenzją gąbki do mycia twarzy konjac.Wypatrzyłam to cudeńko kiedyś na jakimś blogu, a że akurat byłam w fazie "eko", to czym prędzej pobiegłam do sklepu i ją zakupiłam. 


Czym jest gąbka Konjac? Producent podaje, że jest to produkt naturalny uzyskiwany z korzenia drzewa azjatyckiego o nazwie konjac. Początkowo do zabiegów kosmetycznych stosowano proszek pochodzący z korzenia tego drzewa. Miał on zdolność magazynowania dużej ilości wody, dlatego był idealny do zabiegów pielęgnacyjnych twarzy i oczyszczania ciała. Gąbka konjac jest w 100% biodegradowalna. Zawiera naturalny środek myjący, który pomaga wyrównać odczyn pH skóry i posiada właściwości nawilżające. 

Zalety gąbki wg producenta:
- wykonana w 100% z włókna naturalnego
- nie zawiera barwników i sztucznych dodatków
- włókna cieńsze niż u gąbek syntetycznych i frotte
- przeznaczona dla wszystkich typów skóry, idealna dla cery trądzikowej i z problemami dermatologicznymi
- nie podrażnia skóry w trakcie oczyszczania
- nawilża w sposób naturalny, czyni skórę miękką i elastyczną
- pobudza krążenie krwi
- zapobiega zanieczyszczeniom skóry
- można ją prać mechanicznie w delikatnym cyklu do 60*C bez środka zmiękczającego
- produkt biodegradowalny


Gąbkę kupuje się w plastikowym, przezroczystym opakowaniu, które jest pokryte ładnym, estetycznym dekorem oraz opisem producenta w języku polskim. Sama gąbka dodatkowo jest w woreczku. Po otwarciu jest mokra (to chyba ten naturalny środek myjący?). Posiada sznurek, który jest bardzo użyteczny, bo można ją sobie powiesić i nie musi nigdzie zalegać i łapać zbędnych bakterii. 
Jeśli chodzi o samo działanie, to ja nie wyobrażam sobie bez niej pielęgnacji twarzy. Dzięki niej mogę do minimum ograniczyć stosowanie wszelkich detergentów. Tak więc wieczorem stosuję OCM, natomiast rano przemywam twarz samą namoczoną gąbką. Nieużywana gąbka zasycha dosłownie na kamień, dlatego przed użyciem trzeba ją włożyć pod strumień ciepłej wody, żeby zrobiła się taka, jak powinna, zajmuje to kilka sekund. 
Zacznijmy od tego, że gąbka genialnie masuje twarz i na pewno jest wiele prawdy w tym, że pobudza krążenie. Mogłabym się tak masować i masować, no ale niestety rano czas nagli ;). W żadnym wypadku nie podrażnia skóry, także spokojnie mogą ją stosować osoby z trądzikiem. Słuchajcie, nie wiem, jak to jest możliwe, ale jest odczuwalne nawilżenie twarzy. Tak, przemywając skórę samą gąbką namoczoną w wodzie czuję, że moja twarz jest nawilżona. Nie ma efektu ściągania skóry. Najważniejsze, że mam poczcie oczyszczonej skóry, przygotowanej do dalszych zabiegów. Skóra jest miękka i przyjemna w dotyku.
Ma też swoje wady. Producent wspomina, że gąbka nadaje się do demakijażu. No niestety, ale próbowałam zmyć nią wieczorem makijaż i niestety nic z tego. Robi tylko paćkę na oczach, jest na to za słaba. Nawet ze zmywaniem podkładu byłabym ostrożna. Natomiast zawsze można nałożyć na nią środek myjący i wtedy podkład zejdzie bez problemu, ale co do demakijażu oczu, to uważam, że ze względu na swój kształt nie umyje dokładnie zakamarków naszych oczodołów ;). 
Używam już jej około 2 miesięcy i jest nadal jak nowa, myślę że jest to spowodowane tym, że rano wieszam ją sobie na haczyku i może sobie cały dzień schnąć natomiast moja mama też ma swoją gąbkę, ale jest cały czas mokra, bo leży na umywalce i już po niedługim czasie użytkowania gąbka zaczęła się łamać i powstały w niej dziury i już nie nadaje się do użytkowania.
Gąbką zmywam także maseczki z twarzy, świetnie się do tego nadaje, dokładnie je zmywa a przy okazji znów serwuję sobie ten cudowny masaż ;)!


Podsumowując, pokochałam gąbkę ze względu na cudowne uczucie podczas jej używania. Skóra na buzi jest przyjemnie miękka, nawilżona i dotleniona. I zaznaczę, że ostatnimi czasy nie mam nalotów nieprzyjaciół na buzi, w zasadzie nie mogę stwierdzić, czym jest to spowodowane, czy gąbką, czy OCM, czy może stosowaniem Effeclaru Duo, myślę, że wszystko miało w tym swój udział ;)! 
Zastrzeżenia można mieć jedynie do tego, ze samodzielnie nie zmywa makijażu.

Można ją dostać w Rossmannie za 15zł.

Bardzo ją polecam, oddałam jej swoje serce za ten masaż twarzy ;). 
A Wy ją stosujecie? Jakie wrażenia?

czwartek, 7 czerwca 2012

Groszkowo

Cześć wszystkim ;)!
Dzisiaj chciałam Wam pokazać mój manicure na długi weekend! Naszła mnie ochota tym razem na groszki, a że ostatnio noszę się bardzo kolorowo na powiekach, to chciałam mieć spokój na paznokciach, więc wybór padł na Nude Glam Nail Polish nr 02 Iced strawberry Cream (uwielbiam, jak kosmetyki mają fajne nazwy, a nie tylko numerki ;)) z Essence. Groszki natomiast wykonałam lakierem do stempelków Nail Art Stampy Polish nr 001 Stamp Me! White również z Essence. Całość pokryłam top coatem Gel Look z Essence, a jako bazę posłużył niezawodny Eveline 8w1.


Kiedyś chciałam pokusić się o zakupienie specjalnej sondy do zdobień, właściwie tylko po to, by robić kropki, ale że jej nie kupiłam, a w domu miałam pod ręką tylko grubą igłę, to właśnie jej użyłam. I bardzo dobrze, bo w tej roli sprawdziła się świetnie, można zrobić większe grochy i mniejsze groszki :). Także dobrze, że nie kupiłam sondy, bo byłoby to wyrzucenie 10zł w błoto, a w końcu i tak nie użyłabym jej do niczego innego :)!
Nie wiem, czy widać to na zdjęciach, ale kciuk łamie mi się w 1/3 długości patrząc od góry. I dzieje się to zawsze. Co można z tym zrobić? Bo przez to muszę wycinać potem cały róg płytki i paznokieć traci swój kształt. I dziwne, że dzieje się to tylko przy kciukach!

A no i chciałam Wam się pochwalić prezentem, który czekał na mnie po powrocie do domu. Dostałam od mamy za dobrze zdany egzamin, haha ;) Jest to woda toaletowa Rock Angel by Ewa Farna z Oriflame.


Opis producenta: Ten zapach odzwierciedla Twoją podwójną naturę - delikatną i subtelną z jednej strony, a z drugiej odważną i pełną temperamentu. Słodka, niewinna gruszka i romantyczna gardenia ujawniają się zaraz przed zuchwałymi nutami drzewa cedrowego, które pokazują Twoje drugie - figlarne oblicze.



 Bardzo spodobał mi się ten zapach! Jest delikatny, dziewczęcy, kojarzy mi się z latem, romantycznymi spacerami, ale jednocześnie ma to "coś". No i ładne opakowanie. Zapach jest zamknięty w jakby kryształku, a na zakrętce na gumce ma taką przywieszkę - serduszko. Całość ładna dla oka. Z trwałością jest gorzej. Przyzwyczajona byłam do dobrej trwałości perfum z Oriflame i trochę się rozczarowałam. Trzyma się około 2 godzin, po dłuższym czasie jest ledwie wyczuwalny.

Dotarły do mnie próbki kosmetyków z Johnson's Baby ;). Cieszyłam się, bo nigdy nie dostałam nic za darmo, hehe, choć nie wiem jak jest wykorzystam, pewnie poleżą grzecznie na półce :). Aczkolwiek łagodny płyn do mycia (pierwszy od lewej) wykorzystałam do czyszczenia pędzli do makijażu, o!


Zakończyć chciałam odpowiedzią na tag. Jest to mój pierwszy tag, za co ślicznie dziękuję Marchewie z http://kosmetykiwgmarchewy.blogspot.com/ 


7 rzeczy o mnie, to chyba nie będzie łatwe :P:

1. Nie jem warzyw. Żadnych pod prawie żadną postacią z wyjątkiem ziemniaków no i od święta sałatę albo kukurydzę. Wiem że to niezdrowe i co najmniej dziwne ze względu na mój kierunek studiów.
2. Lunatykuję i gadam w nocy! Mówię Wam, beznadziejna sprawa, przez to boję się spać sama, żeby czegoś głupiego nie narobić!
3. Panicznie boję się pająków, ale tak naprawdę panicznie.
4. Przewlekle cierpię na tzw. "słomiany zapał", ale walczę z tym dzielnie ;)
5. Mieszkam na samej granicy polsko - czeskiej.
6. Nigdy nie byłam za granicą, poza oczywiście Czechami z racji miejsca zamieszkania, ale to też nie za daleko od granicy. Mam nadzieję, ze zmieni się to w te wakacje ;)!
7. Uwielbiam kolor zielony, żółty, ogólnie jasne, żywe kolorki!

Nie będę tagowała konkretnych osób, bo być może część z Was już odpowiedziała na ten tag, więc zapraszam do zabawy każdego, kto ma na to ochotę :)!

Buziaki przesyłam w ten, w końcu, słoneczny dzień :)!

niedziela, 3 czerwca 2012

MIYO! + makijaż

No i stało się! Wczoraj dopadłam osławione ostatnio cienie MIYO! Musiałam przejechać pół miasta, by je zdobyć, ale opłacało się. Niestety szafa MIYO była totalnie przebrana :(. Wybór był naprawdę niewielki, najwięcej było odcieni niebieskich, a akurat takich nie chciałam. Wybrałam sobie piękny zieleń z serii OMG! Eyeshadow o nazwie Moss nr 30 i biały cień White nr 01. Biały co prawda kupiłam dla mojej mamy, bo ciągle powtarzała, że chce biały cień i naprawdę w życiu nie widziałam bardziej napigmentowanego cienia! Za jeden cień zapłaciłam 4,99zł.




Ten zielony kojarzy mi się z lasem. Jest naprawdę piękny. Poza tym niedawno widziałam na kanale KatOsu makijaż wykonany z użyciem zielonego cienia i po prostu zakochałam się w tym makijaży i widząc ten pomyślałam, że jest bardzo podobny i muszę go mieć!



A tutaj swatch. Tylko raz dotknęłam tych cieni, zobaczcie jaka pigmentacja!



Wybaczcie  mało ostre zdjęcie, ale kolega pożyczył mi porządny aparat i był taki duży, że nie mogłam poradzić sobie jedną ręką :P


I na koniec pokażę Wam mój makijaż z użyciem zielonego cienia MIYO. Drugie zdjęcie oczywiście niewyostrzone :/. Zainspirowałam się makijażem wizaz21  który totalnie mnie urzekł! Będę pracować nad jakością i wykonaniem zdjęć, bo na żywo makijaż prezentuje się lepiej, ale bardzo chciałam Wam go pokazać, więc zdecydowałam się dodać :).




Pani ze sklepu powiedziała, że w przyszłym tygodniu będzie dostawa cieni i wręcz muszę się tam znów wybrać! Bardzo chcę poszerzyć swoją kolekcję o czerwony i pomarańczowy i wiem, że te kolory mają być dostarczone w przyszłym tygodniu! Czerwony cień widziałam w Kobo, jednak kosztuje prawie 18zł! Nie ma co przepłacać, poczekam na MIYO. Jedynym ich minusem jest to, że są naprawdę słabo dostępne.

sobota, 2 czerwca 2012

Paznokciowy Dzień Skittles!

Cześć dziewczyny ;)! Post z małym poślizgiem, ale wczoraj naprawdę nie byłam w stanie nic wyskrobać.
Ania z bloga http://b-for-beautiful-nails.blogspot.com/ a przy okazji moja koleżanka ze studiów namówiła mnie do wzięcia udziału w akcji Paznokciowego Dnia Skittles :). Bardzo przypadła mi ta akcja do gustu, poza tym czego to nie robi się w noc przed egzaminem :D. Także kolorowe paznokcie świetnie urozmaicały nasze eleganckie ubrania w tonacji raczej czarno białej ;).

Tak, ukradłam to zdjęcie z bloga Ani, ale są na nim także i moje pazurki :D
To zdjęcie jest po prostu mega fajne, bo przy okazji kilka innych koleżanek postanowiło się dołączyć do akcji :). No i sesja pazurkowa przed egzaminem była jak znalazł na nasze wielkie zestresowanie ;).

A tak  prezentowały się moje paznokcie w ten dzień :)


Na paznokciach mam (od lewej do prawej):
- Golden Rose seria Paris nr 212
- Wibo kolorowy french do paznokci nr 05
- My Secret nr 145 Fuchsia
- Essence Nail Art Twins nr 06
- Miss Sporty Clubbing Colours nr 453
- Miss Sporty Clubbing Colours nr 452
- Sensique Strong & Trendy Nails nr 255
- Essence Colour & Go nr 53 You belong to me
- Sensique Nature Code nr 266
- Golden Rose Care+Strong nr 180

Jak już pisałam, przedłużam sobie Dzień Dziecka i wyruszam dzisiaj w poszukiwania cieni MIYO!!! Teoretycznie wiem, gdzie mogę je znaleźć w Zabrzu, zobaczymy, czy faktycznie tam będą ;). Już nie mogę się doczekać!!