niedziela, 27 maja 2012

Szybki wpis

Kochane,
jako, że wróciłam na weekend do mojego domu rodzinnego niestety nie mam możliwości dodania kolejnych postów, ponieważ moje pomysły przerastają możliwości aparatu, który mam w domu.
Poza tym mój weekend przedłuża się aż do środy, ale żeby nie było zbyt kolorowo, to dzień i noc towarzyszą mi dwa ogromne tomiska chorób wewnętrznych. Tak, w piątek czeka mnie egzamin i na dzień dzisiejszy jestem pełna obaw o moją dalszą karierę naukową na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, hah.
Buziaki przesyłam i jak tylko tą masakrę będę miała za sobą na pewno do Was się odezwę!



środa, 23 maja 2012

Krem-koncentrat do rąk i paznokci Eveline Extra Soft + nowy nabytek

Cześć dziewczyny ;)!
Dzisiaj przyszedł czas na recenzję kremu do rąk - koncentratu do rąk i paznokci Eveline Extra Soft.


Producent obiecuje, że krem likwiduje szorstkość, suchość i łuszczenie, regeneruje zniszczony naskórek oraz wzmacnia paznokcie.



Krem jest zamknięty w tubce z miękkiego plastiku, zamknięcie jest solidne, przy czym otwiera się bezproblemowo. Jeśli spojrzy się pod światło, to widać ile kremu jeszcze zostało. A jeśli chodzi o działanie... no właśnie. Moje dłonie są bardzo specyficzne. Od zawsze cierpię na nadmierną potliwość dłoni, ale są okresy, kiedy są tak suche, że aż skóra mi pęka. Zobaczyłam ten krem na sklepowej półce i pomyślała "o, super, krem regeneruje, nawilża, łagodzi, a przy okazji cena przystępna (coś około 8zł)". Wzięłam go bez zastanowienia i przystąpiłam do testów. Muszę zaznaczyć, że bardzo lubię markę Eveline. Zacznę od tego, że krem ma bardzo przyjemną, gęstą konsystencje. Łatwo się go rozprowadza i naprawdę szybko się wchłania i pozostawia na dłoniach taki film, jednak nie jest to nic tłustego. Ogólnie pierwsze wrażenie bardzo dobre. Ładnie pachnie, nienachalnie, zapach utrzymuje się na skórze. Ale tutaj pozytywne opinie się kończą. Zazwyczaj nakładałam krem na noc. No i budzę się rano, patrzę, a moje dłonie są totalnie wysuszone. Po prostu zerowe nawilżenie. Nie zdarzyło się to raz, tylko za każdym razem po nałożeniu kremu. Jednym słowem bardzo się rozczarowałam. Poza tym nie zauważyłam żadnego dobroczynnego wpływu na moje paznokcie, nawet skórek nie nawilżył...
Podsumowując: krem ładnie się wchłania, zostawia powłokę na skórze, która nie jest tłusta, ale w ogóle nie nawilża, nie regeneruje i nie koi skóry! Powiedziałabym, że jego działanie jest powierzchowne, a ja oczekuje od kremu do rąk porządnego nawilżenia, szczególnie zimą! Jednym słowem - nie polecam.



Będąc dzisiaj w centrum handlowym zupełnym przypadkiem wylądowałam w sklepie Golden Rose (ja nie wiem, jakieś przyciąganie?). Nie zamierzałam nic kupić, ale nagle, nie wiadomo skąd pojawiła mi się myśl w głowie, że przydałby mi się eyeliner w kolorze mięty :D. Wiedziałam, że GR ma serię metalicznych eyelinerów i właśnie taki zaprezentowała mi pani w sklepie.




 Niby nie jest to typowa mięta, powiedziałabym, że to metaliczna zieleń, no aleee... nie mogłam się powstrzymać! Plan oszczędzania legł w gruzach! Kosztował mnie 12.90zł i już nie mogę się doczekać, aż nałożę go na oczy ;). Co myślicie?

I jeszcze biorę udział w rozdaniu u Amoi. Link do bloga: http://anothermyowninspiration.blogspot.com/

wtorek, 22 maja 2012

Rozdanie u Kate's beauty alley!

Dziewczyny, biorę udział w rozdaniu u Kate's beauty alley i Was też bardzo zachęcam, bo nagrody są naprawdę świetne :).

http://katesbeautyalley.blogspot.com/

Rozdanie trwa do 16.06.2012r.

Walka z cellulitem + początek odchudzania!

Cześć dziewczyny!
Dziś zaczęłam dzień z dawką bardzo, bardzo pozytywnej energii! Otóż postanowiłam od dziś wrócić na drogę odchudzania. Ostatnio trochę to zaniedbałam, dużo nauki i słabe samopoczucie to kiepska mieszanka. Dlaczego akurat dzisiaj? W końcu mamy wtorek, prawie końcówkę miesiąca, żadna równa data. ALE nie ma sensu mówić sobie "od jutra", "od poniedziałku", "od następnego miesiąca", bo tak naprawdę jutro, w poniedziałek, w następnym miesiącu nic się nie dzieje... To wszystko kwestia naszej motywacji i naszej psychiki. Wszystko siedzi nam w główkach :).
Mój cel jest następujący: schudnąć 6 kg i pozbyć się cellulitu, który na szczęście nie jest widoczny w normalnej pozycji, ale i tak chcę doprowadzić do maksymalnego wygładzenia. W sierpniu wybieram się na wakacje i chcę wyglądać po prostu ładnie i bez kompleksów wyjść na plażę!
Moja historia odchudzania jest już dosyć spora. Rok temu o tej porze byłam 8kg cięższa. W końcu przyszedł taki moment, że powiedziałam STOP, dziewczyno, zrób coś z sobą, bo za chwilę się nie uniesiesz! Taki prawdziwy spadek wagi nastąpił od października. Wróciłam do Zabrza na studia i postanowiłam zapisać się na siłownię. Miałam ogromną motywację, ponieważ założyłam się z kolegą o to, że oboje do stycznia schudniemy 10kg ;). Oczywiście nie chciałam pokazać, ze sobie nie poradzę. Dlatego ostro chodziłam na siłownię, 4 razy w tygodniu, przestrzegałam diety. Opłaciło się, co prawda zakładu nie wygrałam (a on tak!!), ale schudłam 7 kg, co uważam za wielki sukces. Znajomi mówili mi, że widać, że schudłam, co dodawało mi skrzydeł!
Na dzień dzisiejszy ważę 61kg przy wzroście 161cm. Fotki możecie zobaczyć w dziale "Me, myself & I". Jednak myślę, że te 6kg, do wagi 55kg byłoby optymalne. Nie chce być patykiem, chcę po prostu czuć się dobrze we własnej skórze :). Uff, ale się rozpisałam! To teraz może trochę o tym, jak zamierzam to zrobić.

Otóż najważniejsza w całym odchudzaniu jest dieta i aktywność fizyczna. Same ćwiczenia nie dają upragnionego efektu, jeśli będziesz się przy tym objadać na potęgę. Natomiast na samej diecie możesz schudnąć, ale chcąc przy tym zachować jędrne ciało to musisz ćwiczyć. Nie ukrywam, że kierunek studiów pomoże mi znacznie cały proces odchudzania. Poza tym myślę sobie, że moja figura jest automatycznie moją reklamą!
No więc zamierzam trzymać się diety, czyli wykluczyć całkowicie słodycze (co jest trudne, bo jestem od nich niemal uzależniona!), białe pieczywo, ziemniaki, zamierzam dużo pić, szczególnie wody niegazowanej i zielonej herbatki. Część z tego nie będzie trudna do zrealizowania, bo i tak nie jem pieczywa, ziemniaków, najgorzej będzie ze słodyczami ;). Szczególnie w chwilach nauki, bo mózg pracuje tylko na glukozie, a nic tak szybko nie podnosi poziomu cukru jak słodycze. O moich nawykach i o tym, co powinno się jeść napiszę innym razem. Ponadto chcę biegać. Bo na siłownię, nie mam czasu, bo to jest kwestia 3-4 godzin dziennie (licząc z dojazdem), ale nie oszukujmy się - godzinkę dziennie na bieganie zawsze się znajdzie, poza tym dobrze jest odświeżyć mózg podczas nauki :).
A to są moje wspomagacze walki z cellulitem:

Zdecydowałam się na Ziaję ze względu na bardzo dobre opinie na wizaż.pl. O peelingu też słyszałam same superlatywy no i słyszałam o obłędnym zapachu ;). No i jakoś spodobało mi się hasło, którym jest reklamowana seria Rebulid "Czarne wyszczupla bez względu na wiek". Jakieś takie proste i chwytliwe ;). Oczywiście nie mam zamiaru się smarować tym i czekać na cud, aktywność fizyczna to podstawa, jak pisałam wyżej :)


Kolejny super zestaw to olejek z Alterry i bańka chińska! Słyszałam, że efekty daje porównywalne do drogich zabiegów w salonach kosmetycznych. Bańka zasysa skórę wytwarzając podciśnienie i taki masaż pobudza krążenie i rozbija komórki tłuszczowe.



 O działaniu kosmetyków napiszę, jak zauważę jakieś efekty ;).
W ogóle, to pojawi się seria wpisów związanych z moim odchudzaniem, do zakładek na górze trafi "Dzienniczek Odchudzania", w którym będę opisywać moje starania, wzloty i zapewne upadki i małe grzeszki.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie śmiało! Trzymajcie kciuki mocno, żeby nie zabrakło mi motywacji! A może któraś chce zacząć razem ze mną ;)?








niedziela, 20 maja 2012

Mani: Fuchsia + Night in Vegas

Cześć dziewczyny!
Na początku chciałam Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za odwiedziny i komentarze, nawet nie wiecie jak mnie to cieszy i motywuje ;)!!!
Dzisiaj chcę Wam pokazać mój weekendowy mani.


Miałam ochotę na różowy kolorek, który niedawno kupiłam, a jest to My Secret, 145 Fuchsia. Całość wzbogaciłam topem z Essence, Night in Vegas.




Po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tego topu! Zawiera w sobie mnóstwo drobinek, które mienią się na złoto, pod pewnym kątem można też dostrzec niebieskie refleksy (niewidoczne na zdjęciach). Jednak nie jest to żaden brokat. Urzekł mnie po prostu od razu i powędrował do koszyka :). Po nałożeniu schnie bardzo szybko, nawet jak da się grubszą warstwę.


Jeśli chodzi o lakier z My Secret, to muszę przyznać, że bardzo je lubię. Kryje bardzo dobrze już po jednej warstwie, schnie szybko. No i ten kolor! Idealna propozycja na lato, piękne upalne pogody :)!
 rzucam jeszcze jedną fotkę w świetle sztucznym, no, prawie sztucznym, gdzie możecie zobaczyć, jak się mieni ten top ;).


Co myślicie o takim połączeniu? Mnie się bardzo podoba efekt końcowy :)

Poza tym biorę udział w rozdaniu:

czwartek, 17 maja 2012

Ziaja, krem na dzień i na noc do skóry suchej i zmęczonej.

Cześć dziewczyny :)!
Dziś mam dla Was recenzję kremu do twarzy na dzień i na noc od Ziaji. Ogólnie bardzo lubię tę firmę ze względu bardzo fajne kosmetyki i niską cenę, hehe, akurat dla studentki ;). Przede wszystkim cenię w nich to, że są bardzo dobre jakościowo, aczkolwiek raz zdarzył mi się totalny bubel, a mianowicie płyn do demakijażu, który robił mi tylko paćkę na oczach z tuszu, eyelinera i cieni. Ale o tym może innym razem.


Jest to krem na dzień i na noc do skóry suchej i zmęczonej z bio olejkiem z awokado. Właśnie takiego typu kremu szukałam, chciałam na noc czegoś dobrze nawilżającego. Do wyboru mamy jeszcze z tej serii krem z olejkiem arganowym. Dorwałam go w Rossmannie za bodajże 7.79zł. Czy krem spełnia swoje zadanie? Jak najbardziej, jestem bardzo zadowolona! No, ale od początku :)




Krem chowa się w standardowym słoiczku, takim, jak większość kremów Ziaji. Zawiera 75ml kremu. Opakowanie jest solidne, minimalistyczne i po prostu ładne. Po odkręceniu pokrywki ukazuje się nam sreberko zabezpieczające.
Krem przepięknie pachnie! Nie wiem, czy akurat jest to zapach awokado, bo szczerze mówiąc, to nie wiem, jak ten owoc pachnie, ale zapach kremu jest dosyć intensywny, ale nie bardzo drażniący. Osobiście kojarzy mi się z kokosem. Ale to chyba tylko będzie moje odczucie :).
Ma gęstą, kremową konsystencję, co bardzo lubię w kremach, nie przepadam za żelową konsystencją, bo mam wrażenie, ze jakoś rozpływa mi się pod palcami w czasie aplikacji. Krem to musi być dla mnie krem i Ziaja w tym przypadku całkowicie mi odpowiada.


Kremik bezproblemowo rozprowadza się na twarzy. Po prostu widzę same plusy! Jeśli chodzi o wchłanianie, to pozostawia na skórze delikatny film, ale nie jakoś specjalnie tłusty, komuś może to przeszkadzać, ale dla mnie nie stanowi to większego problemu. Rano nie ma po nim śladu i czuję, że moja skóra jest porządnie nawilżona! Nie zapycha skóry. Rzeczywiście znika uczucie ściągania skóry.
Naprawdę gorąco polecam, myślę, że posiadaczki cery suchej będą bardzo zadowolone :)!


poniedziałek, 14 maja 2012

OCM, czyli olejowe oczyszczanie twarzy.

Dzisiaj przychodzę do Was z typowo pielęgnacyjnym postem.
Na pewno już słyszałyście o metodzie olejowego oczyszczania twarzy, a jeśli nie, to zapraszam do poczytania.


Postanowiłam zacząć myć twarz w ten sposób, kiedy zauważyłam, że zaczyna mi się robić zaskórnikowa masakra na twarzy ;). Słyszałam wiele dobrych opinii o tym, więc pomyślałam czemu nie? Wszystko jest oparte na naturalnych składnikach, zero chemii no i przy okazji nie trzeba wydawać tyle pieniędzy na żele do twarzy czy płyny do demakijażu - olej zmyje wszystko bez najmniejszego problemu!
Może trochę teorii na początek. Oleje oczyszczają skórę zarówno z zanieczyszczeń, jak i z makijażu, dzięki zasadzie “tłuszcz rozpuszcza tłuszcz”. Wykorzystuje się do tego olejek rycynowy, który najlepiej łączy się z sebum wydzielanym przez naszą skórę i ma właściwości głęboko oczyszczające. Staje się on podstawą mieszanki różnych olejów dobranej do indywidualnych potrzeb. Należy się kierować prostą zasadą – im bardziej przetłuszczająca się skóra, tym stężenie danego olejku w oleju bazowym powinno być większe niż w przypadku skóry suchej. Zatem odpowiednio 10, 20 i 30% składu mieszanki powinien stanowić olejek rycynowy do oczyszczania twarzy kolejno skóry suchej, mieszanej i tłustej. Ja jestem posiadaczką cery mieszanej, dlatego stosuję 30% olejku rycynowego. Jako bazę używam oleju z pestek winogron, ale równie dobrze może to być olej z orzechów włoskich, z pestek moreli, a nawet zwykła oliwa. 
Ja swój olej do mycia przygotowałam w buteleczce podróżnej z dozownikiem kupionej w Rossmannie za około 2 zł. Wszystko, czego trzeba to wymieszać oleje w odpowiednich proporcjach, w zależności jaką skórę posiadamy i już! Bajecznie proste :). Do tego jest potrzebny mały ręczniczek, a najlepiej ściereczka muślinowa albo z mikrofibry, które to przy okazji wykonują dobry peeling i wtedy mamy pewność, że nasza twarz jest czysta w 100%. Ja używam ręczniczka frotowego, brązowego, bo kiedyś miałam biały, ale wszystkie ślady po tuszu na nim były mega widoczne i nie chciały się doprać. 

Jak to robimy? Nakładamy trochę oleju na dłoń i rozprowadzamy na twarzy tak, jak normalny żel, czy mydło. Następnie moczymy nasz ręcznik/ściereczkę muślinową w ciepłej wodzie i przykładamy na całą twarz. Ma to na celu otworzenie porów, olej wnika wewnątrz i wymywa wszystkie zanieczyszczenia. Płuczemy ściereczkę i znów nakładamy ją na twarz, myjemy dokładnie całą skórę. Powtarzamy tę czynność tak długo, aż będziemy widziały, że cera jest czysta. Na końcu płuczemy ściereczkę w zimnej wodzie i kładziemy na twarz - ten zabieg ma na celu zamknięcie porów. Tadam! To wszystko. Wydaje się, że trwa to bardzo długo, jednak nie ma obawy - wszystko zajmuje nie więcej niż 2-3 minuty :).
Naprawdę warto! Odkąd stosuję tę metodę moja cera jest odpowiednio nawilżona, promienieje, nie mam problemów z wypryskami, no i co najważniejsze - zauważyłam, że produkuje rzeczywiście mniej sebum i nie jest już taka tłusta, szczególnie w strefie T! A to naprawdę wyczyn.
Stosujecie tę metodę? Jeśli tak, to jakie są Wasze wrażenia? A może macie jakieś sposoby, żeby ulepszyć mycie?