poniedziałek, 23 lutego 2015

Dermedic: Normacne Preventi Płyn Micelarny H2O

Cześć dziewczyny!

Jakiś czas temu otrzymałam do testowania kilka kosmetyków firmy Dermedic. Było to moje pierwsze spotkanie z tą marką, choć ze słyszenia markę znałam. Cieszę się, że mogę sobie wyrobić opinię na temat tych kosmetyków. Przeglądałam stronę Dermedic, próbując wybrać kosmetyki najbardziej dopasowane do mojej cery i w końcu patrzę: kwas salicylowy, ekstrakt z zielonej herbaty, zincidone, chlorofil... To tylko niektóre składniki aktywne serii Normacne, którą postanowiłam przetestować, bo wydaje się być idealna do mojego typu skóry. Dla przypomnienia mam cerę mieszaną, z mocno przetłuszczającą się strefą T, skłonnościami do zaskórników zamkniętych i otwartych.

Na początku przedstawiam Wam płyn micelarny H2O, Normacne Preventi.

Dermedic, Normacne, płyn micelarny H2O, Normacne Preventi, skóra tłusta, mieszanka, woda termalna, gliceryna, rozmaryn, skłonność do trądziku

Od producenta:

Skutecznie usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia, nie wysuszając skóry - micele estrów kwasów tłuszczowych "przyciągają" zanieczyszczenia bez potrzeby nadmiernego tarcia wacikiem, pozostawiając skórę czystą i odświeżoną.

Nie wysusza skóry jak inne środki myjące - zastosowana gliceryna przenika do głębszych partii warstwy rogowej naskórka i pozostaje w skórze, wiążąc cząsteczki wody przez około 24 h.

Działa łagodząco dzięki zastosowaniu ekstraktu z rozmarynu ograniczającego również nadmierne przetłuszczanie.

Zalecany do:
codziennego oczyszczania skóry tłustej i mieszanej ze skłonnością do zmian trądzikowych.

HYPOALERGICZNY Z WODĄ TERMALNĄ


O roli demakijażu i tego, jak ważny jest w codziennej pielęgnacji skóry chyba nie muszę przypominać. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym położyć się spać w makijażu, a rano dokładać na twarz kolejne warstwy kosmetyków. To istna zbrodnia na skórze! Choć wiem, że są takie "przypadki", które niestety tak postępują, nie mając pojęcia, jak bardzo szkodzą swojej skórze. 
Tym samym płyn do demakijażu oczu oczywiście jest moim must have na łazienkowej półce. 

Płyn micelarny Normacne Preventi znajduje się w plastikowej buteleczce o pojemności 200 ml. Butelka jest przezroczysta, więc na bieżąco można kontrolować, ile płynu jeszcze pozostało. Przyjemnym dla oka efektem jest zastosowanie kolorowej wstawki na tylnej ściance butelki, daje to trójwymiarowy, ciekawy efekt. Bardzo lubię, kiedy opakowania zaprojektowane są w sposób minimalistyczny i estetyczny i tak też jest w tym przypadku. 

Płynu micelarnego używam wyłącznie do demakijażu oczu, choć akurat ten płyn użyłam także do demakijażu twarzy, by sprawdzić, jak poradzi sobie z podkładem.
Muszę powiedzieć, że kosmetyk ten miał przed sobą nie lada zadanie, bowiem używam kosmetyków wodoodpornych, a przynajmniej eyeliner zawsze jest wodoodporny. 

Na samym początku muszę wspomnieć o zapachu. Nie potrafię go określić, ale jest intensywny, co mi się nawet podoba. Jeśli miałabym wyobrazić sobie zapach kosmetyków z serii trądzikowej, to to właśnie byłby ten zapach, jakim pachnie cała seria kosmetyków z serii Normacne. Heh, nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi, w każdym razie zapach jest przyjemny :).

Pierwszym dużym plusem jest to, że płyn całkowicie radzi sobie ze zmyciem makijażu, nawet tego wodoodpornego. Zawsze namaczam wacik, przykładam do oka na kilka sekund i zmywam wszystko ruchami w dół (pamiętajcie, że nie jest wskazane tarcie i rozmazywanie makijażu na oku i twarzy!). Wszystko bez problemu schodzi. Jednym wacikiem jestem w stanie zmyć oba oka. Micel zmywa makijaż bardzo dokładnie, do zera. Rano nie budzę się z pandą pod oczami. Po prostu świetnie sprawdza się w swojej roli.

Kolejny plus za to, że płyn w ogóle nie podrażnia oczu! Z tym się jeszcze nie spotkałam, bo zawsze płyn w mniejszym lub większym stopniu szczypał w oczy. Ten jest dla mnie zupełnie neutralny, chyba woda bardziej szczypie. Mam wrażenie, że mogłabym lać tym płynem po gałce ocznej i to nie wywołałoby szczypania. To istotna informacja dla posiadaczek cery wrażliwej. 

Na koniec kilka słów o zmywaniu podkładu, pudru, różu i bronzera. Chyba zaskoczeniem nie będzie, jeśli powiem, że też zmywa wszystko bardzo dobrze. Jeśli ktoś nie używa wody, to będzie zadowolony z efektu. Ja i tak na końcu myję zawsze twarz żelem. Po użyciu czuć minimalne uczucie ściągnięcia, ale ma to pozytywny wydźwięk. Skóra jest matowa i wyraźnie odświeżona. Nie zauważyłam podrażnień na skórze ani negatywnego wpływu na powstawanie zaskórników. 

Cena: ok. 20 zł / 200 ml

Dajcie znać, czy używałyście kosmetyków marki Dermedic? Albo czy znacie tę serię?

piątek, 20 lutego 2015

Jedna paleta, wiele możliwości || ZOEVA Smoky Palette || Makijaże

Cześć dziewczyny :)

Kosmetyki kolorowe to coś, co sprawia mi bardzo dużo radości i nigdy nie jest mi ich dość :). Na urodziny dostałam m.in. paletę cieni Zoeva. Bardzo się ucieszyłam, bo naczytałam się wiele dobrych opinii na temat kosmetyków tej marki. Poza tym to moje pierwsze spotkanie z kosmetykami tej firmy. Czy jestem również z niej zadowolona? Czy warto się na nią skusić? Zapraszam na recenzję palety Smoky, przykładowe makijaże i sporo zdjęć :). 


Cienie znajdują się  tekturowym pudełku bez lusterka, jednak niech to Was nie zwiedzie! Opakowanie, mimo że tekturowe, jest porządne i bardzo trwałe. Paleta zamykana jest na solidny magnes. Brak lusterka mi zupełnie nie przeszkadza, w innych paletach praktycznie nigdy nie korzystam z lusterka. Kolorystyka palety nawiązuje do cieni, które możemy znaleźć w środku, jest ciemna, tajemnicza. Za chwilę zobaczycie z bliska kolory, a jest ich 10 - 8 matów i 2 perłowe cienie. Od wewnętrznej strony opakowania znajduje się cytat "I can resist anything except temptation", który bardzo przypadł mi do  gustu, myślę, że to miłe urozmaicenie całości :).





Jak wspomniałam, w palecie na 10 cieni są dwa o błyszczącym wykończeniu - Soul Searching i Dark Edge. Całość na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć ciemna, wprost stworzona do wieczorowych makijaży na większe wyjścia. Jednak nie tylko, bo bardzo łatwo za jej pomocą można wyczarować dzienny look! Po prostu paleta daje duże pole do popisu. Cienie z pewnością mają w sobie to coś, nie są to kolory proste, wydają się być przydymione i nazwa Smoky idealnie pasuje do zawartości. Każdy cień pasuje do siebie, nie ma tutaj niczego przypadkowego, dlatego można tworzyć miliony różnych kombinacji!

Zazwyczaj maty są słabo napigmentowane i ciężko się z nimi współpracuje. W tym przypadku marka Zoeva stanęła na wysokości zadania, ponieważ każdy cień z tej palety ma niesamowitą pigmentację, nawet jasny, waniliowy cień. Myślę, że to największa zaleta palety. Poza tym, cienie nie są ani suche, ani kremowe. Mogłabym powiedzieć, że są w dotyku satynowe, odpowiednio spracowane i z łatwością nabiera się je na pędzel. Najlepiej jest rozprowadzać je na powiece ruchem wklepującym, bowiem zwiększa to intensywność koloru. Cienie bardzo dobrze się łączą i rozcierają nie tracąc na intensywności. Same zobaczcie swatche poniżej :). Zaznaczam, że taki efekt jak na zdjęciach poniżej uzyskałam po tylko jednym pociągnięciu palcem po cieni, bez żadnej bazy.




Relieve The Moon - tak mocno napigmentowanego jasnego cienia jeszcze nie miałam. Idealny do zaznaczania wewnętrznego kącika oka. Pięknie go rozjaśnia. Poza tym nakładam go pod łuk brwiowy praktycznie do każdego makijażu. Świetnie sprawdza się do rozcierania granic cieni, a kiedy robimy makijaż w stylu smoky eyes, to jest wprost stworzony do obniżenia granic roztarcia, tworząc mgiełkę koloru i idealne przejście.

Sleep To Dream - szary, popielaty cień, kolejny z świetną pigmentacją. 

Soul Searching - jeden z dwóch połyskujących cieni w tej palecie. Kolor określiłabym jako szampański / złoto brązowy. Takiego w kolekcji jeszcze nie miałam :). Nawet nałożony solo na powiekę robi cały makijaż. Jest jednym z moich ulubionych :).

Sweet Smell - ten kojarzy mi się z kolorem mojej skórzanej wiosennej kurtki :D. Jest to kolor karmelu, ciepły, przyjemny :).

Dark Edge - to kolor, który moim zdaniem najbardziej się wyróżnia w całej palecie. Jest to ciemna, połyskująca zieleń, widać w nim złote refleksy. Moim zdaniem jest genialny, ale ja uwielbiam zieleń pod każdą postacią. Co prawda jeszcze nie zrobiłam żadnego makijażu z tym kolorem, ale to kwestia czasu ;).

Dust & Memories - po prostu zgaszony, przybrudzony róż. Śliczny! 

Smoky Wishes - wydaje się być ceglastym kolorem. W rzeczywistości wychodzi jako ciepły brąz.

Elegant Chaos - kryje w sobie to coś. Na pierwszy rzut oka jest prawie czarny, jednak ja dostrzegam w nim zarówno ciemny, śliwkowy fiolet, ale też granat.

Ashes Awake - dużo chłodniejszy brąz od poprzednika, idealny do przyciemniania wewnętrznego kącika w dziennym makijażu.

Real Light - nie jest to typowa czerń. Raczej bardzo mocno ciemny grafit. Też potraficie to dostrzec?

Żeby nie być gołosłowną, że paleta Smoky dostarcza nam wielu możliwości, od wieczorowych makijaży aż po dzienne - zapraszam na dwa przykładowe, odmienne makijaże :).








Pierwszy to ciemne, klasyczne smoky eyes. Użyłam cienia Real Light, a granice roztarłam i ociepliłam cieniem Dust & Memories i Smoky Wishes.
Drugi z makijaże to typowy dzienniak. Główne skrzypce gra cień Sweet Smell i Soul Searching jako akcent rozświetlający w wewnętrznym kąciku i na całej dolnej powiece. 

Jak Wam się podoba paleta? Jeśli jeszcze się zastanawiacie, to gorąco zachęcam. Paleta Zoevy to świetna jakość. Każdy cień zawiera 1,5 g. Kolorystyka daje dużo możliwości i na pewno będziecie zadowolone :). Cena palety to około 72 zł. Ja swoją kupiłam w sklepie Minti Shop.

wtorek, 17 lutego 2015

Kosmetyki DIADEM - piękny wygląd, piękna idea.

 Cześć dziewczyny!

Znacie polską markę kosmetyczną Diadem Cosmetics? Marka w swojej ofercie ma mnóstwo kosmetyków, od tuszów i podkładów zaczynając, przez pomadki, eyelinery i na lakierach do paznokci i odżywkach kończąc. Z ofertą możecie zapoznać się na stronie Diadem Cosmetics. Jednak nie o kosmetykach dziś chciałam napisać. Dowiecie się o tym, że firma Diadem przewodniczy akcji 2H. Na czym polega ta akcja?

www.diadem.com.pl
Cel jest jak najbardziej szczytny i piękny. Same możemy przyczynić się do tego, by kobiety i dzieci z krajów Trzeciego Świata, które są dyskryminowane z powodu płci mogły być edukowane, a co za tym idzie, mogły mieć lepsze możliwości w przyszłości.


"Kupując kosmetyki Diadem, Szafir i Caroline's Rose dbasz nie tylko o swój wygląd - dzięki stworzonej przez nas inicjatywie 2H walczysz także o poprawę sytuacji kobiet w najbiedniejszych regionach świata. Co roku w Indiach tysiące dziewczynek jest porzucanych wyłącznie ze względu na swoją płeć. W wyniku tego zjawiska co roku traci życie około 400 000 dziewczynek, a na każdy 1000 chłopców przypada jedynie 868 dziewczynek. 


W Diadem Cosmetics wierzymy, że można to zmienić. Dzięki naszym klientkom i współpracy z organizacjami non-profit na całym świecie mogliśmy stworzyć 2H - inicjatywę, która walczy nie tylko ze skutkami, ale także z przyczynami zjawiska preferencji płci."

Dalej możemy dowiedzieć się, że w ramach dwóch godzin edukacji, jedna ma charakter ogólnoedukacyjny, natomiast druga jest warsztatowa, pomagająca kobietom nabyć praktycznych umiejętności zawodowych takich, jak wykonywanie makijażu, fryzjerstwo czy krawiectwo. Te umiejętności pozwalają na start w kierunku ekonomicznej niezależności, a w konsekwencji do mądrych i niezależnych decyzji. Więcej informacji znajdziecie na stronie i ja gorąco Was zachęcam do zapoznania się z nimi. 


Ja do testów wybrałam sobie pomadkę "Triple Fun" w kuszącym odcieniu Czekolada Malinowa, aksamitny podkład matujący z serii Caroline's Rose, ekskluzywne perły pudrowe, kryjący korektor Cygnus oraz stylizator oka w pisaku, czyli po prostu eyeliner w pisaku, którego nie widzicie na zdjęciu. Kosmetyków używam już jakiś czas i wkrótce możecie spodziewać się recenzji.

Słyszałyście o inicjatywie, którą stworzyła i finansuje marka Diadem? To bardzo szlachetny gest. Jest tyle potrzebujących osób na świecie i cieszy mnie fakt, że kosmetyczna marka się w to angażuje, a co za tym idzie - możemy i my mieć w tym swój wkład. Każda z nas na co dzień potrzebuje kosmetyków. Kosmetyki Diadem nie mają wygórowanych cen i są dobrej jakości, więc jeśli każda z nas kupiłaby to, co potrzebuje, to same zobaczcie ile godzin edukacji dla dyskryminowanych kobiet i dziewczynek można sfinansować!

piątek, 13 lutego 2015

Zaczaruj spojrzeniem w Walentynki || MAKIJAŻ

Cześć dziewczyny!

Nie należę do przeciwniczek Walentynek i choć uważam, że jest to dosyć komercyjne święto, a miłość powinno okazywać sobie nawzajem każdego dnia, to jednak dzień jest to całkiem przyjemny. Zawsze jest to jeszcze jedna okazja, by pójść na romantyczną kolację, czy do kina. Oczywiście chcemy być najpiękniejszymi walentynkami dla swoich mężczyzn! Z tej okazji przygotowałam dla Was propozycję makijażu. Makijaż ten zdecydowanie podkreśla spojrzenie, a dodatkowo rozświetla oko i powiększa je. Długie, zalotne rzęsy to totalny must have! Myślę, że rzęsy są tutaj wisienką na torcie :). Kolorystyka jest utrzymana w beżach, brązach z odrobiną śliwki. Zapraszam do oglądania :)





Postawiłam na to, by mocno przyciemniony był tylko zewnętrzny kącik, a cała wewnętrzna część oka była jasna i naturalna. Makijażem starałam się wydłużyć oczy, w końcu nie ma nic bardziej sexy niż kocie oko ;). 

Przy makijażu ust powstały totalne kombinacje! Wczoraj naczytałam się o palecie kremowych korektorów MAQPRO by KatOsu i przepadłam. Chcę, chcę, chcę! Dawno nie czułam takiego chciejstwa w stosunku do jakiegoś kosmetyku ;). Obejrzałam filmik, w którym KatOsu prezentowała tę paletę i jej możliwości... Dobór kolorów jest taki, że mamy miliony opcji na makijaż. Każdy podkład można przyciemnić lub rozjaśnić, zmienić tonację. Można stworzyć każdy kolor szminki, różu, no po prostu bajka. Mówiłam już, że przepadłam :). Ta paletka z pewnością trafi w moje łapki!

Zainspirowana zabawą kolorami, postanowiłam sprawdzić, co się stanie, kiedy zacznę mieszać pomadki. I tak zmieszałam krwistą czerwień z odrobiną niebieskiego i żółtego cienia do powiek. To nie był dobry pomysł, bo powstała jakaś ciemna papka. Doszłam do wniosku, że kolory będą się zmieniać tylko, jeśli połączę kremowy kosmetyk z kremowym kosmetykiem, a nie z suchym cieniem. Do tej papki dodałam szminkę Essence Wear Berries, jest to róż z domieszką fioletu. I to co powstało bardzo mi się spodobało. Możecie zobaczyć, jak moja wybuchowa mieszanka prezentuje się na ustach poniżej :). Otrzymałam kolor czerwonego, głębokiego wina! Niesamowicie mi się podoba :). Czuję się zachęcona do dalszych eksperymentów z łączeniem barw!



Całość tworzy dosyć mocny look. Bez przeszkód możecie na ustach umieścić coś bardziej lekkiego, w odcieniach nude :). Ja zostałabym jednak przy tym kolorze, bo po pierwsze lubię mocno podkreślone usta, a po drugie czyż ten kolor nie jest zmysłowy?!

Do makijażu okaz użyłam palety Zoeva Smoky i Makeup Revolution I Heart Chocolate. 
Na koniec łapcie uśmiech :D


Życzę Wam udanych Walentynek i duuużo miłości każdego dnia :*!

Pisała dla Was Ola

środa, 11 lutego 2015

Denko: grudzień i styczeń

Cześć dziewczyny!

Chwilę przed napisaniem tej notki przeglądałam zdjęcia myśląc, o czym by tu napisać w pierwszej kolejności (trochę się uzbierało moich przemyśleń na temat kosmetyków, o których chciałabym Wam napisać). No i kiedy przeglądałam zdjęcia, trafiłam na zdjęcia denka, które robiłam na początku miesiąca. Kompletnie o tym zapomniałam! Nadrabiam zaległości i zapraszam Was na przegląd moich zużyć. Zazwyczaj pojawiają się denka z dwóch miesięcy, wypracowałam sobie taki system, w takim okresie zużywam optymalną ilość kosmetyków, by pokazać je na blogu.


Ziaja Intima - ulubiony żel do higieny intymenej. Zużyłam już wiele, wiele opakowań i zawsze do niego wracam, Bardzo korzystny jest stosunek ilości do ceny, bo za 8 zł otrzymujemy aż pół litra płynu :). Ziaja z tej serii ma w ofercie kilka wariantów, zawsze wybieram inną wersje i nigdy się nie zawiodłam :).

Playboy, żel pod prysznic - upolowany w promocji za 6 zł, bardzo dobrze się sprawdził. Pięknie pachnie i dobrze się pieni. To chyba moja druba butelka żelu pod prysznic Playboy. Pewnie jeszcze kiedyś kupię.

Barwa,szampon jajeczny - plącze włosy, ale dobrze je oczyszcza. Po umyciu włosów konieczne jest użycie odżywki. Jednak nie uznaję tego za wadę, bo naprawdę fajnie oczyszcza włosy.

Garnier Mineral, antyperspirant w sprayu - całe życie używałam antyperspirantów w kulce, jednak od pewnego czasu całkowicie przerzuciłam się na spraye i pozostanę już z nimi. Uważam, że świetnie chronią przed poceniem się, lepiej niż kulki. Poza tym kulki sprawiały, że pod pachami tworzyły mi się małe guzki, przypuszczam, że przez zaczopowanie ujścia gruczołów potowych.

Ziaja, De-Makijaż, mleczko micelarne do demakijażu - świetne i przede wszystkim szalenie wydajne. Uwierzycie, że wystarczyło mi na 4 miesiące?! Nigdy nie spotkałam się z taką wydajnością, a wcale go sobie nie żałowałam i miał co zmywać z oczu. Jest to moje pierwsze mleczko, zazwyczaj kupuję płyny. Bardzo dobrze zmywa wodooodporny makijaż. Minus za to, że jak wejdzie do oka, to szczypie, jednak nie bardzo mi to przeszkadzało, bo poza chwilowym szczypaniem oczu nic się nie działo. No i rzadko się zdarzało.


Ziaja Med, kuracja antybakteryjna, tonik oczyszczający - moim zdaniem przeciętniak, który w żaden sposób nie zadziałał na zmiany trądzikowe. Nie wrócę, choć żadnej krzywdy mi nie wyrządził. Jest tak samo neutralny jak inne toniki z Ziaji.

Bielenda, Super Power Mezo Serum i krem z kwasem migdałowym 10% - te kosmetyki zasługują na więcej słów, a nawet oddzielną recenzję. Razem z serum kupiłam także krem. Duet sprawdza się znakomicie. Oba kosmetyki sprawiły, że moje zaskórniki zniknęły. Szczególnie z linii żuchwy. Mój M. który też to stosował zauważył, że poznikały przebarwienia potrądzikowe! Istne cuda. Zapewnienia producenta sprawdziły się w 100%. Szczerze Wam polecam oba kosmetyki. Za oba zapłaciłam około 52 zł, więc nie jest to sporo, na jeden wychodzi około 25 zł. Pewnie można je spotkać w promocji. Dla cer trądzikowych totalny must have!

Seboradin, FitoCell, maska - wkrótce recenzja kuracji.

Farmona Professional, Akademia Piękna, Artysta Fantastyczny Fluid - zapraszam do zapoznania się z recenzją. Na końcu zgęstniał, więc postanowiłam go wyrzucić. Myślę jednak, że w opakowaniu nie zostało go więcej niż na jedno użycie.

Isana, zmywacz do paznokci - ulubieniec od dawna, obecnie ściągam nim hybrydy :). Więcej pisać nie trzeba.


Ziaja Med, kuracja lipidowa, żel do mycia twarzy - można go stosować z wodą i bez.  Ja zawsze stosowałam z wodą. Dobrze się sprawdził, po umyciu twarzy, była ona nawilżona. Jest bezzapachowy, nie podrażnia i nie uczulił mnie.

Laura Conti, pomadka ochronna z aloesem - nie lubię pomadek ochronnych o lekkich konsystenach, bo za szybko znikają z ust. Ta jest inna, bo utrzymuje się długo i ma treściwą konsystencję. Dobrze nawilża i pielęgnuję, jak najbardziej warta spróbowania :). Choć moim numerem 1 i tak pozostanie ochronna pomadka Lovely.

Barwa, Siarkowa Moc, krem matujący - jego recenzję znajdziecie tutaj. A dla leniuszków dodam, że uwielbiam ten krem, szczególnie na lato, bo świetnie matuje na długi czas! Tym razem w opakowaniu pozostała mi resztka kremu, która zaschła i musiałam wyrzucić niestety.


Essence, Get Big Lashes Mascara - na początku nie mogłam się obejść z sporą szczoteczką :). Tusz wydłuża i pogrubia rzęsy, a pogrubienia jest u mnie kwestią pierwszorzędową. Niestety trochę się rozmazuje.

Ziaja, krem do rąk - cudownie pachnie, szybko się wchłania. Nawilża, jednak jest to krem, którego użyłabym w ciągu dnia do szybkiego nawilżenia suchych rąk, jednak nie użyłabym go na noc, gdzie potrzebuję bardziej treściwego i lepszego nawilżacza.

Perfecta, Beauty Masc, maska oczyszczająca - średniaczek, żadnego oczyszczenia nie czułam. Moim zdaniem lepiej nawilża niż oczyszcza. Wolę maseczki z Ziaji :).

Jak widzicie, zdecydowana większość, to trafione kosmetyki. W ogóle rzadko trafiam na buble, wszystko dzięki blogom :D. Używałyście któreś z tych kosmetyków? Dajcie znać :)

sobota, 7 lutego 2015

Jajeczko do nakładania podkładu od Born Pretty Store

Cześć dziewczyny!

Do nakładania podkładu mam już w swoich zbiorach niemal każdy rodzaj akcesoriów, które miałyby mi tą czynność ułatwić. W końcu podkład nakładam codziennie, więc wybór muszę mieć. Mimo tego, że posiadam pędzel, lateksową gąbeczkę z Sephory, a nawet urządzenie z Biedronki, które ma nakładkę do rozprowadzania podkładu, to i tak najczęściej używam własnych palców. Dla mnie jest to metoda najszybsza i najwygodniejsza. 
Szał zapanował na Beauty Blendera, który to miałby cudownie nakładać podkład, który wyglądałby bardzo naturalnie, niczym druga skóra. Muszę się przyznać, ale akurat ten gadżet nigdy mnie nie pociągał, bo nie dałabym po prostu 80 zł na różowe jajko, nawet, jeśli jest takie cudowne jak wszyscy piszą :).
Jako, że współpracuję z wszystkim dobrze znanym sklepem Born Pretty Store i miałam okazję po raz drugi wybrać sobie produkty do testowania, to skusiłam się na podróbkę słynnego jajka. Jak możecie wywnioskować, nie zamierzam porównywać tego gadżetu z oryginałem, ale chcę napisać kilka słów i spostrzeżeń na jego temat.


Przyznam, że byłam bardzo ciekawa tego czy osiągnę efekt wow używając tej różowej gąbeczki. Kiedy wpadła w moje ręce, to byłam zaskoczona wielkością i strukturą tej gąbki. Otóż wyobrażałam sobie, że jest większa, a ma tylko (?)około 5-6 cm wysokości. Po drugie ma dosyć zbitą strukturę. Tzn. nie jest tak miękka jak myślałam. Oczywiście to nie są żadne wady, po prostu inaczej ją sobie wyobrażałam :D.


Gąbeczka ma okrągły spód, który służy do nakładania podkładu na całej twarzy i ostro zakończony czubek, który nadaje się do rozprowadzania podkładu w trudno dostępnych miejscach - pod oczami lub przy płatkach nosa. Spiczasta końcówka równie dobrze posłuży do aplikacji korektora pod oczami. Ze spraw technicznych - gąbka nie powiększa swojego rozmiaru pod wpływem zanurzenia w wodzie - kolejne zaskoczenie ;). Ale jeśli ją zmoczymy, to pochłania mniej podkładu i ten sposób polecam. Poza tym mokrą gąbką jakoś lepiej i płynniej nakłada się podkład i wtedy owszem, całość wygląda bardziej naturalnie. Nie pozostawia smug i podkład ładnie wtapia się w skórę. 


Na powyższym zdjęciu widzicie gąbkę po użyciu i po praniu. Pranie jej idzie dosyć opornie, ale nie jest to niemożliwe. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie można doprać jej do końca - na zdjęciu widać, że coś tam jeszcze zostało. Używam jej już jakiś czas i póki co nic się z nią nie dzieje. Mam na myśli, że nie pęka i nie robią się w niej dziury. Czy zastąpi moje własne palce w nakładaniu podkładu? Raczej nie, choć lubię różnorodność i co jakiś czas używam też moich gadżetów :). W swojej roli spisuje się dobrze, rozprowadza podkład sprawnie i całość ładnie się prezentuje. Jak tylko kupię paletę ciemniejszych korektorów, to wypróbuję ją do  konturowania twarzy na mokro, wydaje mi się, że powinna się odnaleźć dobrze i w tej czynności :).

Jeśli jesteście zainteresowane tą gąbką, to wejdźcie na stronę sklepu BPS. Wybór wszelkich akcesoriów jest przeogromny i można dostać oczopląsu :D. Bardzo lubię przeglądać ich asortyment :). Mam dla Was również kod zniżkowy na -10% od wartości zakupów!


środa, 4 lutego 2015

Współpraca z firmą Dermedic, linia kosmetyków Normacne

Cześć dziewczyny!

Niedawno nawiązałam współpracę z firmą Dermedic. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, ponieważ nigdy nie miałam nic z tej firmy, a generalnie marka kojarzyła mi się z dobrymi kosmetykami. Cieszę się, że będę miała okazję wypróbować je na własnej skórze.

Postanowiłam wypróbować linię kosmetyków Normacne, która jest przeznaczona dla cery tłustej, mieszanej i ze skłonnością do trądziku. Wypisz, wymaluj seria dla mnie. Ostatnio znów walczę z zaskórnikami na linii żuchwy, nie wspominając o nieustępującym błyszczeniu się skóry. 


Do testów dostałam żel antybakteryjny do mycia twarzy, regulujący tonik antybakteryjny oraz płyn micelarny.

Żel antybakteryjny:
Składniki aktywne: Zincidone, Ekstrakt z zielonej herbaty, Chlorofil
Skutecznie usuwa wszelkie zanieczyszczenia, nie powodując podrażnień
Działa antybakteryjnie
Reguluje pracę gruczołów łojowych, zapobiegając tworzeniu nowych zmian trądzikowych
Ma właściwości antyseptyczne (zapobiegające zakażeniom)
Nie pozostawia uczucia ściągnięcia
Nie zawiera alkoholu
Hypoalergiczny

Regulujący tonik antybakteryjny:
Składniki aktywne: 
Kwas salicylowy, Sok z brzozy, AC.NET, Gliceryna
  • Działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie
  • Przyspiesza odnowę komórek naskórka, poprawia koloryt i strukturę skóry, redukując widoczność przebarwień
  • Łagodzi miejscowe stany zapalne skóry
  • Zwalcza nadmierny łojotok, reguluje wzrost komórek oraz zmniejsza nadmierne rogowacenie skóry
  • Wpływa kojąco na podrażnienia
  • Nie wysusza skóry
  • Bez alkoholu
  • Hypoalergiczny
Rezultat:
Działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie

Płyn micelarny:
Składniki aktywne: 
Woda termalna, Ekstrakt z rozmarynu, Gliceryna
  • Skutecznie usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia
  • Nie wysusza skóry jak inne środki myjące
  • Działa łagodząco i przeciwzapalnie
  • Ogranicza nadmierne przetłuszczanie
  • Bez alkoholu
  • Hypoalergiczny
Rezultat:
Skutecznie usuwa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia


DERMEDIC to marka stworzona z doświadczenia dermatologów. 
Przy opracowywaniu receptur produktów wykorzystuje się najnowsze trendy 
w dermatologii i światowe technologie. Dzięki uczestnictwu 
w międzynarodowych kongresach i sympozjach dermatologicznych oraz targach 
kosmetycznych DERMEDIC zdobył zaufanie wymagających 
Klientów jako ekspert od specjalistycznej pielęgnacji skóry wrażliwej. 
Dermokosmetyki DERMEDIC cieszą się uznaniem najlepszych 
dermatologów w Polsce i są przez nich chętnie polecane.


Znacie kosmetyki z tej serii?