czwartek, 27 czerwca 2013

Biedronkowe odkrycie!

 Hej dziewczyny ;)

Jak zapewne wszystkim wiadomo, w Biedronce są dostępne kosmetyki firmy Bell. Będąc tam przedwczoraj, jak zwykle rzuciłam okiem na półkę z tymi kosmetykami, nie łudząc się, że znajdę coś nowego. A tu takie zaskoczenie! Zauważyłam jakiś nowy eyeliner! Był w kolorze turkusu. Na jego opakowaniu zauważyłam, że ma jeszcze swoich braci - niebieski i jakiś jeszcze, którego niestety nie pamiętam. Od dawna w głowie mi świtało, że chciałabym niebieski eyeliner, najlepiej kobaltowy. Co prawda kobalt to nie jest, ale i tak mi się niesamowicie podoba, na lato wprost idealny ^^! Przedstawiam Wam eyeliner Deep Colour firmy Bell ;).


Pierwszą czynnością, jaką była po powrocie z Biedronki, to wyszukanie tego cudeńka na wizażu. A tam nic, wyobrażacie sobie? Wnioskuję, że musi to być jakaś nowość :). Byłam pod wielkim wrażeniem koloru - czysty niebieski, wręcz można się pokusić o stwierdzenie, że jest neonowy.


Co prawda miałam go na oczach dopiero raz, ale bardzo miło zaskoczyła mnie jego trwałość. Cały dzień pozostał w nienaruszonym stanie, nie osypał się, nie obił się na górnej powiece, za co plus, bo moje powieki są niestety opadające. I wiecie jak trudno było go zmyć wieczorem? Jest wodoodporny! Nie spowodował łzawienia. Pędzelek jest wygodny do aplikacji. Takie moje pierwsze spostrzeżenia :). Zobaczcie, jak się prezentuje!





Na pewno bardzo się wyróżnia. Świetna alternatywa dla zwykłej, czarnej kreski. Zgarnęłam ostatnią niebieską sztukę z Biedronki ;). Czuję, że często pojawi się na oku tego lata :)! A to wszystko za... uwaga, 5,99 zł!

Lubicie w ten sposób wyróżniać swój makijaż? Podoba Wam się ;)?

środa, 26 czerwca 2013

Głęboki granat od Paese + zdobienie

Cześć dziewczyny :)

Ja, jak to ja, jestem bardzo niezdecydowana. W niedzielę wybrałam z mojej niemałej kolekcji lakierów cztery, które widziałabym na swoich paznokciach. Postawiłam je przed moim M., by to on podjął za mnie tę, ważną, życiową decyzję ;P. Wybór padł na głęboki granat o numerze 141 od Paese. W sumie też miałam na niego ochotę, bo nie używałam go chyba od roku.




Bardzo ucieszyłam się, że po tak długim czasie oczekiwania na swoją kolej, konsystencja lakieru się nie zmieniła! Dodatkowo - krycie lakieru jest naprawdę zachwycające. Na paznokciach widzicie tylko jedną warstwę. Zazwyczaj nakładam dwie warstwy, ale tym razem nie miałam czasu, bo paznokcie malowałam pomiędzy odwracaniem kiełbasek na grillu :P.

Do paznokci postanowiłam dodać coś jeszcze:



Matowy top coat! Upolowałam go jakiś czas temu w Naturze. Bardzo długo szukałam matowego topu, więc gdy miałam okazję go kupić, nawet się nie wahałam :). Nadaje jakby zmrożony efekt na paznokciach, generalnie przypadł mi do gustu. Pisząc tę notkę mam go już 3 dzień i muszę stwierdzić, że ściera się z paznokci.

I uwaga! Pierwszy raz w życiu wykonałam zdobienie za pomocą sondy na paznokciach :D! Jest banalnie proste, ale gdy tylko spojrzałam na ten kolor lakieru, to od razu wpadło mi do głowy takie coś :).



Jak widać, żaden szczyt zdobień, ale jak na moje możliwości jest okej :D. Podoba Wam się kolor :)?


Zapraszam na rozdanie u Makijażowo! 
Zobaczcie, jakie cudowności są do zgarnięcia ;)




poniedziałek, 24 czerwca 2013

Mocny zdzierak, to dobry zdzierak - Ziaja Pro, peeling z mikrogranulkami.

Cześć dziewczyny :).

Ostatnią rzeczą, którą można powiedzieć o mojej skórze to to, że jest wrażliwa. Dlatego tak bardzo lubię peelingi, zwłaszcza te bardzo mocne, dobrze usuwające martwy naskórek. W sierpniu tamtego roku usłyszałam o peelingu Ziaji Pro i uznałam, że muszę go mieć. Jesteście ciekawe, jak się sprawdził?


Od producenta:

Dokładnie złuszcza i usuwa martwe komórki naskórka. Pobudza proces odnowy naskórka oraz ułatwia wnikanie substancji aktywnych w głębsze warstwy skóry. Preparat do użytku profesjonalnego w gabinetach kosmetycznych.

Substancje aktywne:
- ekstrakty z tymianku, lukrecji i białej herbaty
- prowitamina B5 (D-panthenol)

Moja opinia:

Peeling znajduje się w opakowaniu z pompką, które jest moim ulubionym typem opakowań ze względu na higienę stosowania. Butelka ma, uwaga, aż 270 ml kosmetyku! Moim zdaniem to bardzo dużo, co w połączeniu z ceną 12 zł daje totalny hicior ;). Peeling jest przeznaczony do cery tłustej, mieszanej i normalnej, czyli w sam raz dla mnie. Jest drobnoziarnisty, jednak zawarte w nim mikrogranulki są bardzo ostre. Nigdy wcześniej nie miałam tak mocnego peelingu. Mikrogranulki są zatopione w gęstym żelu. Całość pachnie świeżo i przyjemnie. Co najważniejsze - skóra po użyciu peelingu jest naprawdę dobrze oczyszczona, aż czuje się tą czystość! Dobrze usuwa nadmiar sebum. Powoduje zmniejszenie porów, a wypryski pojawiają się znacznie rzadziej, skóra jest bardzo miękka. Jest bardzo wydajny, spokojnie wystarczy na kilka miesięcy. Ze względu na jego "siłę" można spokojnie stosować nawet do ciała :). Producent zaleca robić masaż przez około 10-15 minut, jednak uważam, że jest tak mocny, że już kilka minutek spokojnie wystarcza. 
Nie polecam dla osób z dużymi problemami ze skórą, bo na pewno dodatkowo podrażni.


Zdecydowanie jest to mój ulubieniec wśród peelingów i na pewno sięgnę po niego raz jeszcze :).

Dostępność: sklep stacjonarny Ziaji, allegro
Cena: 12 zł

Także lubicie mocne peelingi? Znacie ten? Ja bardzo polecam :)!

piątek, 21 czerwca 2013

Bałtycki piasek na paznokciach!

Hej Kochane!

Gdy tylko zobaczyłam piaskowe propozycje Lovely na lato, wiedziałam, że ten kolor musi być mój. Zresztą, piaskowe wykończenie jest hitem tego lata, jak również i moim! Mam już kilka odcieni z Golden Rose, wszystkie o matowym wykończeniu, więc chciałam spróbować czegoś bardziej pstrokatego :). Zobaczcie numerek 03 z kolekcji Baltic Sand!


Lakier znajduje się w szklanej buteleczce, która jest typowa dla całej nowej linii lakierów Lovely. Bardzo mi się podoba jej wygląd, szczególnie grube dno. Firma Lovely daje nam 8 ml lakieru, na który składają się miliony brokatowych drobinek! Można w nim zauważyć większe kawałeczki srebrnego brokatu.



Lakier ma niezbyt gęstą konsystencję, ale bardzo dobrze się go nakłada na paznokcie, nie wylewa się na skórki. Pędzelek jest szerszy niż zazwyczaj, przez co aplikacja jest bezproblemowa. Naprawdę bardzo przyjemnie się z nim współpracuje.


Wysycha bardzo szybko! Szczególnie pierwsza warstwa lakieru jest w momencie sucha, ja nałożyłam dwie warstwy i po około 15 minutach wszystko było pięknie wyschnięte. Struktura lakieru jest chropowata, lubię dotykać płytki paznokcia, kiedy mam nałożony piaskowy lakier :). Obawiałam się, że brokat może gdzieś haczyć, ale wydaje mi się, że nie będzie z tym kłopotów. Nie wypowiem się o jego trwałości póki co, bo mam go na paznokciach niecałą godzinę. Bardzo chciałam Wam go pokazać :D!


Poza tym, ku mojej ogromnej uciesze, moje paznokcie są w dużo lepszym stanie! Odkąd stosuję się do wymyślonej przeze mnie terapii, paznokcie kciuka się nie łamią, w ogóle żaden paznokieć się nie rozdwoił (!!!), co było moim częstym problemem. No i mogę je zapuszczać, nigdy nie miałam tak długich :). Wiem, że na zdjęciach wcale tego nie widać, ale musicie uwierzyć mi na słowo ;). Za niedługo pokażę Wam efekty całej kuracji ze zdjęciami przed i po.

P.S. Mam już wakacje :D Jeszcze tylko trzy tygodnie praktyki w szpitalu, dwa w restauracji i wtedy będą już stuprocentowe wakacje :)!

środa, 19 czerwca 2013

Elixir na ustach!

Hej Kochane ;)!

Pomadki Elixir nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Długo się za nią oglądałam, aż w końcu dopadłam ją na 40% promocji w Rossmannie. 

Wiecie jak ciężko było wybrać pomadkę, która byłaby w całości? Było ich wystawionych sporo, a praktycznie każda miała jakiś uszczerbek. Zdenerwowana, w końcu wzięłam kolor, który był po prostu nie uszkodzony. A chciałam jakiś nudziakowy. Ja nie wiem, co z ludźmi jest nie tak, że zamiast używać testerów, niszczą produkty przeznaczone do sprzedaży. Tak ciężko jest wziąć do ręki tester? Nawet gdyby testerów nie było, to nie przyszłoby mi do głowy, żeby mazać po ręce pomadką do sprzedaży.


Pomadkę wypróbowałam po raz pierwszy tuż przed egzaminem, na ślepo. Gdy potem zobaczyłam się w świetle dziennym pomyślałam: "Wow, jaki intensywny kolor!". W zasadzie nie spodziewałam się takiego efektu :). Mój kolor to 04.


Róż jest intensywny, ale nie jakiś rażący. Mimo wszystko nie łączę jej z kolorowym makijażem oka, by nie było zbyt wiele na mojej facjacie :P. Połączenie neutralnej góry z tym kolorem jest jak najbardziej w porządku.
Przede wszystkim podoba mi się w tej szmince jej formuła - jest nawilżająca, podobna do pomadki z Celii (KLIK KLIK). Kolor utrzymuje się na ustach długo, około 3 godzin, gdy nie jem, wiadomo, później potrzebuje poprawek. Dzięki formule nie podkreśla suchych skórek na ustach, nadaje im połysk, dzięki czemu usta po prostu kuszą!
Pigmentacja jest zachwycająca, wystarczy raz przejechać i wygląda dobrze. Kolor można stopniować. 


Szkoda tylko, że firma Wibo nie wysiliła się na lepsze opakowanie. Bardzo łatwo jest je połamać. Równie łatwo otwiera się w torebce. Napisy szybko się ścierają. Ale podobno nie można mieć wszystkiego :P.

Cena: około 9 zł, 5,19 w promocji.
Dostępność: Rossmann

Jestem bardzo zadowolona z tej pomadki i chętnie sięgnę po inne odcienie. Może kiedyś upoluję kolor nude :)?

Wielbicielki tej pomadki łapki w górę :D!


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Eveline: Eyeliner w płynie.

Cześć dziewczyny ;)

Eyeliner to dla mnie podstawa w makijażu, używam go zawsze. W zasadzie, to przygodę z czarną kreską rozpoczęłam dopiero 2 lata temu, malując ją po raz pierwszy czułam się dziwnie, zbyt wyzywająco :P. Natomiast teraz nie potrafię sobie wyobrazić wyjścia bez kreski, brak eyelinera powoduje, że czuję się "łyso". W zasadzie, to zawsze używałam żelowego eyelinera z Essence, potem przeszłam na eyeliner w kremie, a niedawno dorwałam eyeliner z Eveline w Biedronce. I o tym kilka słów dzisiaj.

Od producenta:

Wodoodporna konturówka w płynie idealnie podkreśla, wydobywa naturalne piękno i kształt oczu.
Specjalnie dobrany aplikator ułatwia narysowanie perfekcyjnego konturu, bez rozmazywania się.
Utrzymuje się na powiekach przez cały dzień. Produkt został przebadany dermatologicznie i okulistycznie. Nie wywołuje reakcji alergicznych. Może być stosowany przez osoby noszące szkła kontaktowe.


Recenzję tego eyelinera opiszę w kilku kategoriach.

Opakowanie: ładne, wręcz eleganckie. Kupiłam go zapakowany w kartonowe pudełko.

Kolor: tutaj jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Jest to najprawdziwsza, głęboka czerń! Nie żadne wyblakłe, czarnopodobne "coś". Kolor nie traci na intensywności w ciągu dnia. Po wyschnięciu jest jakby matowy.

Konsystencja: lejąca się. Bardzo szybko zasycha! Zawsze zalewa mi rzęsy, a potem ciężko mi jest je wytuszować i są posklejane :/. Być może jest to wina mojej techniki nakładania...

Trwałość: Z jednej strony jestem zadowolona, bo mam opadające powieki, a ten eyeliner w ogóle się nie odbija, zasycha na amen, nie kruszy się w ciągu dnia, z drugiej strony, zapewnienie producenta o jego wodoodporności jest jakimś nieporozumieniem! Często się zdarza, że łzawią mi oczy, wtedy wystarczy parę minut i mój makijaż leży w gruzach... Wyjątkowo łatwo go zmyć wodą, alb o żelem do mycia twarzy.

Pędzelek: osadzony na dłuższej rączce, zrobiony z gąbki, twardy, dobrze wyprofilowany. Wcześniej eyelinery nakładałam tylko pędzelkiem i obawiałam się, jak sobie poradzę z taką formą. Jednak nie jest źle, wyjątkowo łatwo jest zrobić kreską, zarówno cienką, jak i grubszą. Dobrze robi się także jaskółkę :).


Podsumowując - jestem na tak! Kolor mi odpowiada, aplikacja jest prosta. Czy do niego wrócę? Nie, bo przeszkadza mi to, że wcale nie jest wodoodporny. Szukam czegoś, co mi nie ścieknie z łzami :P

Cena: około 8 zł
Dostępność: Biedronka, Hebe, drogerie internetowe

piątek, 14 czerwca 2013

Moje pierwsze spotkanie z Yankee Candle!

Cześć dziewczyny!

Przedwczoraj jakoś o 23 natchnęło mnie zupełnie nagle, by sprawić sobie woski Yankee Candle. Weszłam na stronę Zapach domu i gdy zobaczyłam ile zapachów mam do wyboru, przepadłam! Jako, że stwór ze mnie niezwykle niezdecydowany, wybór był trudny. Postanowiłam wybrać sobie trzy na początek. Zobaczcie te opisy zapachów!

Lemon Lavender - Rozkoszuj się świeżym aromatem mieszanki soczystej cytryny oraz słodkich kwiatów lawendy z pudrową nutą. Zapach dla wszystkich koneserów zapachów cytrusowych i kwiatowych, poszukujących swoich ulubionych woni w nowym wydaniu.

Midnight Jasmine - Spacer pod rozgwieżdżonym niebem w pełnym kwiatów ogrodzie z orkiestrą świerszczy i nocnych owadów w tle. Upojny zapach jaśminu stanie się niezwykłym przewodnikiem po świecie wyciszenia i relaksu w bezsenną noc. Poczuj cudowny, bogaty aromat olejków jaśminowych i wycisz się. Dzięki nim odzyskasz równowagę i spokój.

Beach Walk - Wyobraź sobie spacer brzegiem morza, ciepły piasek pod stopami i zapach odświeżającej morskiej bryzy, piżma morskiego ocieplony słoneczną nutą mandarynki i kwiatu pomarańczy. Uchwyć najpiękniejsze wspomnienia z wakacji i poczuj je dzięki aromatowi zamkniętemu w świecy.

Zachęcił Was ten opis? Bo mnie strasznie ^^


Kominka również nie posiadałam, więc zamówiłam. Dziś odebrałam paczkę i na pierwszy ogień poszedł Midnight Jasmine. Pierwsze wrażenie? Jaki intensywny zapach! Wypełnia nie tyle, co mój pokój, ale cały dom! Zdecydowanie "mój" zapach :). Strasznie ciekawią mnie pozostałe!

P.S. Dzisiaj natchnęło mnie po raz drugi. Zamówiłam trzy próbki podkładów mineralnych Annabelle Minerals. Ehhh... :P

czwartek, 13 czerwca 2013

Makijaż: Klasyka z nutką koloru w moim wydaniu.

Cześć dziewczyny ;)

Już z rana zapowiadał się upał, więc postanowiłam ubrać się dziś najbardziej lekko i zwiewnie jak to tylko możliwe. Ale nie o ubiorze dziś ;). Do zestawu, który wybrałam zapragnęłam zmalować na oku coś prostego, klasycznego. Wymyśliłam, że głównym akcentem będzie czarna krecha. I tak też zrobiłam, tyle, że zamiast cielistego cienia, użyłam koralowego różu z paletki Sleek, Oh So Special.




Banalnie prosty makijaż. Już nie pamiętam, kiedy do wykonania użyłam tylko jednego cienia :D. O dziwo, czas wykonania był podobny w stosunku do czasu, w jakim wykonuję makijaż bardziej zaawansowany :P

Dzisiaj króciutko, zmykam dalej do książek, ostatni egzamin przede mną!
Życzę udanego wieczoru, buziaki!

wtorek, 11 czerwca 2013

DECUBAL: odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała oraz kojący i łagodzący żel.

Cześć dziewczyny ;)!

Dziś robię sobie dzień bez makijażu. Na dworze jest tak fatalna pogoda, pada od rana, że nie zamierzam nawet nosa wystawić na zewnątrz, więc i moja skóra odpocznie sobie od kosmetyków :).

Przygotowałam dla Was recenzję 2 w 1 kosmetyków firmy Decubal.

BODY CREAM
odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała przeznaczony do suchej i bardzo suchej skóry


Od producenta

Chroni suchą i bardzo suchą skórę dzięki zawartości witaminy E i olejków roślinnych. Odbudowuje naturalną barierę ochronną skóry. Nie pozostawia tłustych śladów. Bezzapachowy. Nie zawiera parabenów. Zawartość substancji tłuszczowych 40%.

Opinia

Krem znajduje się w miękkiej tubce o pojemności 250 ml. Opakowanie jest proste, typowe dla kosmetyków tej firmy. Konsystencja jest miękka, szczególnie w porównaniu do intensywnie odżywczego i regenerującego kremu tej firmy. Krem bardzo dobrze się rozprowadza, jednak gdy nałoży się go zbyt wiele, zostawia białe ślady, które trzeba dobrze wsmarować, by zniknęły. Krem bardzo długo się wchłania, nawet długi czas po aplikacji czuć na skórze tłustą warstwę, co mi osobiście przeszkadza. Z tego powodu stosowałam go tylko na noc, bo nie wyobrażam sobie zakładać rano ubrań na lepką skórę!



Jest jeszcze jeden minus, a mianowicie ten specyficzny "smrodek" towarzyszący wszystkim kosmetykom Decubal :P. Po wchłonięciu oczywiście nic nie czuć, jednak zaraz po aplikacji nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie. Jeżeli chodzi o działanie, to tutaj wielki plus! Rano budziłam się z skórą miękką, wyraźnie nawilżoną. Na pewno jest świetnym rozwiązaniem na zimowe, ziemne dni, bo właśnie wtedy moja skóra potrzebuje największego zastrzyku nawilżenia. 
Generalnie polecam ten balsam, bo naprawdę rewelacyjnie nawilża i odżywia skórę. Minusy, które wymieniłam wyżej są jak dla mnie do przeskoczenia, a dzięki temu kremowi niweluję szorstkość skóry, któa dodatkowo odzyskuje swój zdrowy kolor :).

ANTI - ITCH GEL
łagodzący i kojący żel przeznaczony do skóry podrażnionej


Od producenta

Żel przeznaczony do stosowania na suchą i podrażnioną skórę całego ciała. Łagodzi, koi i intensywnie nawilża skórę dzięki zawartości gliceryny i witaminy B5. Może być stosowany na dzień lub na noc. Nawilża, koi i przywraca skórze komfort. Bezzapachowy. Bez konserwantów. Nie zawiera tłuszczu.

Opinia

Kiedy dostałam ten kosmetyk do testów, nie za bardzo wiedziała co mam z nim zrobić. Nie mam skóry podrażnionej. Jednak znalazłam na niego sposób - stosowałam go po depilacji okolic bikini. Skorzystać mógł również mój M. bo stosował go po goleniu :). 
Żel zamknięty jest w tubce, jest całkowicie przezroczysty i bezzapachowy. Tzn. nie wiem jakim cudem, ale czuję po aplikacji alkohol, którego w składzie oczywiście nie ma. Mój nos widocznie robi jakieś wybryki ;). 


Żel dobrze się wchłania, jednak pozostawia na skórze trochę klejącą warstwę. Trzeba przyznać, że faktycznie koi. Szczególnie, kiedy przetrzymuje się go w lodówce i nakłada na twarz, np. rano po imprezie ;). Natomiast nie zauważyłam jakiegoś specjalnego nawilżenia. I co ważne, po aplikacji po goleniu, M. narzekał na szczypanie twarzy. Wydaje mi się, że tego typu kosmetyk absolutnie nie powinien podrażniać. Kilka razy zdarzyło się, że i ja czułam szczypanie.
Nie powoduje powstawania wyprysków, kiedy stosuje się go na twarz. Myślę, że zastosowałabym go, gdyby mnie uczulił jakiś inny kosmetyk. Jednak ostrożnie, bo szczypało mnie po tym żelu, a nie chcę sobie wyrządzić jakiejś krzywdy!

Używałyście tych kosmetyków? Są Waszymi hitami ;)?

piątek, 7 czerwca 2013

Makijaż: Fire in the eyes!

Cześć Kochane ;)!

Mając chwilkę czasu postanowiłam wykorzystać rzadko używane cienie ze sleekowej paletki Brights - róż i pomarańcz. Wiedziałam, że będzie pstrokato, więc na wszelki wypadek wiedziałam, że nie muszę wyjść z domu :D. O dziwo, całkiem nieźle czułam się w tej kolorystyce :). Efekty możecie zobaczyć niżej :)


Całość postanowiłam ożywić butelkową zielenią. Niedawno w moje łapki wpadła automatyczna kredka do oczu firmy FM Group i uważam, że jest świetna! Bardzo miękka, przede wszystkim wodoodporna, nie zmazują jej moje łzawiące oczy, ani się nie odbija na powiece :). No i ten kolor bardzo mi przypadł do gustu!


Jakoś nigdy nie przepadałam za połączeniem różu i pomarańczu, czy to w ubiorze, czy gdziekolwiek indziej, jednak ni stąd ni zowąd  nakreśliłam takie "coś" na oku ;).


Jak Wam się podoba to połączenie kolorów?

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Letnie, wieczorne niebo na paznokciach.

 Hej :)!

Chyba bardzo dawno nie pokazywałam lakieru. Zresztą, przez jakiś miesiąc w ogóle nie malowałam paznokci w ramach akcji ratunkowej, jednak Nail Tek pozwala mi na noszenie się na kolorowo, jeśli chodzi o pazurki :). Kiedy tylko zobaczyłam ten lakier na blogach, wiedziałam, że musi być mój! Całkowicie zdobył moje serce, tym bardziej, że należy do mojej ulubionej serii Golden Rose - Rich Color. Mowa jest o numerze 38, który kojarzy mi się z kolorem nieba latem, albo z fiołkami! Naprawdę wywołuje we mnie niesamowicie przyjemne odczucia :).


Jest to mój trzeci lakier z tej serii i na pewno nie ostatni. Szczególnie, że niedawno Golden Rose postanowiło uszczęśliwić lakieromaniaczki nowymi kolorami! Szczerzę zęby na piękną miętę i kolor nude. Co sprawia, że tak lubię tę serię? Przede wszystkim szeroki pędzelek, dzięki któremu w trzech ruchach możemy pokryć całą płytkę paznokcia oraz pigmentacja koloru! Jedna warstwa wystarcza i nie tworzy żadnych prześwitów. Ja nakładam dwie, bo tak po prostu lubię :).


Prawda, że piękny kolorek? Coś pomiędzy niebieskim a fioletowym. Konsystencja nie jest ani za rzadka ani za gęsta, w sam raz, nie rozlewa się i nie ciągnie. Słowem - aplikacja jak marzenie :D. Lakier nie zawiera w sobie żadnych drobinek. Lubię takie wykończenia.


Nota bene, jestem bardzo zadowolona z długości paznokcia na kciuku, tak długiego jeszcze nigdy w życiu nie miałam i wyobraźcie sobie, że w ogóle się nie łamie! Jak dla mnie to spore osiągnięcie. Nadal muszę popracować nad skórkami, bo są suche, ale winię za to Nail Teka, który zawiera formaldehyd.


Lakier kosztuje 6,90 zł i jest dostępny na stoiskach Golden Rose, w sklepach, mniejszych drogeriach i w internecie.

Na pewno będzie to mój kolor na lato! Jak Wam się podoba ;)?