sobota, 29 sierpnia 2015

Smoky eye w brązach || Makijaż

Cześć!

Za tydzień o tej porze będę się bawić na kolejnym weselu mojej koleżanki. W związku z tym robię przymiarki do makijażu ;). Zdecydowałam, że oko będzie mocno podkreślone, w końcu jest to najlepsza okazja na tego typu makijaże! 
Dzisiejszy makijaż powstał, ponieważ zainspirowałam się najnowszym filmikiem Maxineczki o smoky i glossy eye. Oczywiście błyszczyka na oko nie nałożę, ale pierwsza wersja jej makijażu bardzo mi się spodobała i postanowiłam wykonać podobny makijaż swoimi kosmetykami.




Tym razem zdjęcia są wykonane telefonem, ponieważ padł akumulator w mojej lustrzance, jednak wydaje mi się, że nie przeszkadza to w odbiorze. Kolorystyka jest bardzo dobrze zachowana :). No, może w rzeczywistości dolna część wewnętrznego kącika świeci się bardziej. 

Jako bazę makijażu użyłam brązowego eyelinera. Nałożyłam go ponad załamanie powieki oraz na dolną powiekę i wszystko rozblendowałam, by nie pozostała żadna ostra granica. Na to nałożyłam średni brąz w zewnętrznym kąciku z paletki I Heart Chocolate MUR, a na środek karmelowy cień z paletki Smoky Zoevy. Jako, że baza z eyelinera była dosyć ciemna, nie widać koloru karmelowego, jednak ogólnie widać, że jest ciut jaśniej i coś się na oku dzieje. W wewnętrzny kącik nałożyłam matowy beżowy cień również z paletki Smoky.

Punktem głównym makijażu jest wewnętrzny kącik dolnej powieki. Żeby się błyszczało, nałożyłam tam cień Lilac Harmony z Pierre Rene. Cień sam w sobie bardzo się błyszczy, ale żeby jeszcze bardziej pogłębić ten efekt, to nałożyłam folię MUR w kolorze Rose Gold. Naprawdę świetnie się to komponuje z matową górną powieką!




Na usta poszedł matowy kolor nude z Lovely, a na to beżowy błyszczyk z Biedronki :).
Na ostatnie zdjęcie został nałożony ulubiony filtr z aplikacji w telefonie, jednak i tak widać, że oczy są mocno podkreślone ;). Do tego wszystkiego dodam jeszcze sztuczne rzęsy i mogę iść się bawić na weselu :)

Dajcie znać, jak Wam się podoba ten makijaż! Lubicie mocniejsze, czy delikatniejsze oko :)?

wtorek, 25 sierpnia 2015

Wibo Eyeshadow Base

Cześć!

Nie było mnie tutaj kupę czasu, jednak wcale nie zapomniałam o blogu. Jakoś tak się złożyło, że ciągle miałam coś do roboty, a kiedy nawiedziły nas upały, to byłam zmęczona samym byciem, więc tylko istniałam ;). 
Dziś dostałam weny do zrobienia kilku zmian na blogu. Nawet nie kilku, bo jak możecie zobaczyć, kompletnie zmieniłam szablon. I nazwę. Kiedy zakładałam bloga, chyba w 2012 roku, zupełnie nie miałam pomysłu na nazwę. Teraz już nie chcę zmieniać tytułu bloga, bo chyba zniknę z Waszych list czytelniczych, więc wolę być tak kojarzona niż wcale. Podczas tych kilku lat blogowania utwierdziłam się w przekonaniu, że najbardziej kocham wizaż i kosmetyki kolorowe. Tworzenie makijaży daje mi ogromną przyjemność i to właśnie na tym chcę się teraz skupić. Stąd nowa nazwa, która już od jakiegoś czasu funkcjonuje na moim fanpage'u - Aleksandra Make Up. Mam nadzieję, że przyjmie się i tutaj ;)!

W ostatnim czasie postanowiłam spróbować swoich sił w wizażu na większą skalę niż malowanie samej siebie. Wiąże się to też z powiększeniem mojego kufra. Zaczęłam kupować kosmetyki z wyższej półki, o większej trwałości. Nie wszystko na raz, dlatego też póki co nie jest tego dużo. Ale dzięki temu postanowiłam nie rozwalać pieniędzy na byle co, a jak już, to skupić się na konkretach. W przyszłości na pewno pokażę Wam mój kufer ;)!

Przechodząc już do tematu posta - chciałam dziś napisać o bazie pod cienie. U mnie jest to nieodłączny element każdego makijażu. Jako że moja powieka szybko się przetłuszcza, to co do bazy mam wysokie wymagania. Mam kilka baz, natomiast dzisiaj opowiem Wam o bazie z Wibo. 



Jest to jedna z niewielu baz pod cienie dostępnych np. w Rossmannie. W zasadzie z dostępnych baz przychodzi mi do głowy tylko kaszmirowa baza z Dax Cosmetics. Tym bardziej fajnie, że nasza polska marka Wibo stworzyła taki produkt w przystępnej cenie. Oczywiście kiedy weszła do sprzedaży kilka miesięcy temu, to od razu musiałam jej spróbować. 

Bazę kupujemy w kartonowym pudełku. Samo opakowanie jest bardzo malutkie, co stwarza pewne trudności dla posiadaczek dłuższych paznokci. Ja radzę sobie w ten sposób, że nabieram ją zewnętrzną stroną paznokcia, po czym przenoszę na opuszek i nakładam na powiekę. Inaczej się nie da :). No, można jeszcze grzebać w opakowaniu pędzelkiem. 

Konsystencja bazy jest zbita. Porównałabym ją do bazy kaszmirowej z Dax Cosmetics albo do bazy FM Group, w tym drugim przypadku wydaje się, że ta konsystencja jest identyczna. Baza zawiera w sobie delikatne drobinki rozświetlające, co po nałożeniu cienia zupełnie nie jest widoczne.


Całkiem dobrze rozprowadza się na powiece. Nie zastyga, tylko pozostaje nieco lepka, przez co zapewnia dobre przyklejenie cieni. Dodatkowo zwiększa ich intensywność. Blendowanie na niej nie stwarza problemów, cienie nie tworzą nieestetycznych plam koloru. Chociaż jeśli chcę uzyskać mgiełkę koloru przechodzącego w kolor skóry, wtedy przed aplikacją cieni nakładam na bazę puder lub beżowy cień. Wtedy rozcieranie cieni będzie prostsze i będziemy miały pewność, że nie zrobi się plama. 

Przechodząc do tego, co najważniejsze - przedłużenia trwałości makijażu - niestety się rozczarowałam. To znaczy miałam o wiele gorsze bazy i z tą nie jest tak źle, ponieważ utrwala makijaż oka na około 7-8 h. Zapewne wielu z Was to wystarczy. A jeśli nie macie aż tak przetłuszczających się powiek, to utrwalenie będzie o wiele dłuższe. Rozczarowałam się, bo konsystencją przypomina te dwie bazy, o których napisałam wyżej i myślałam, że będzie tak samo dobra. Na tamtych bazach z FM i Dax Cosmetics cienie trzymały się nawet 24 h (dłużej nie miałam okazji przetestować ;)). Stety czy niestety, ale wymagam od bazy tego, żeby cienie trzymały się od nałożenia do zmycia w niezmienionym stanie. W przypadku tej bazy cienie po kilku godzinach bledną i zbierają się w załamaniu. Nienawidzę tego efektu.
Dla pocieszenia siebie powiem, że lepiej utrzymuje u mnie cienie, niż bardzo popularna baza z Artdeco, którą ostatnio kupiłam. Choć to żadne pocieszenie, bo na tamtą bardzo mocno liczyłam. 

Wychodzi na to, że mam pecha do baz. Ciągle próbuję nowych i nie otrzymuję tego, co chcę. Wniosek jest taki, że zamiast kupować inne bazy, czas wrócić do wypróbowanych i nie kombinować dalej :).

Cena: 10 zł
Dostępność: Rossmann