środa, 28 stycznia 2015

Makijaż: Green Light

 Cześć dziewczyny :)

Poprzednio pokazałam Wam makijaż delikatny, dzienny, dziś dla odmiany propozycja odważna i zabawowa! Użyłam mojej ukochanej zieleni w celu rozświetlenia całego makijażu. Bardzo polubiłam też bordowy kolor i kiedy skończyłam się malować, to uznałam, że te dwa kolory bardzo ładnie do siebie pasują :). Zapraszam do oglądania :).






Na zabawę z całą pewnością bym się tak pomalowała :). Do wykonania makijażu użyłam palety MUR I Heart Chocolate (bordowy cień) i paletki z Born Pretty Store (zieleń i czerń). W całość świetnie się wkomponował miętowy, niemal neonowy eyeliner z Lovely.

Dajcie znać, jak podoba Wam się moja propozycja :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

TUTORIAL: Dzienny makijaż w beżach i brązach z użyciem taśmy | * Zoeva Smoky * MUR I Heart Chocolate *

Cześć dziewczyny!

Mam nadzieję, że to ostatni makijaż / tutorial z użyciem tego okropnego flasha, który tak przytępia kolory makijażu. Niemniej wczoraj naszła mnie ochota na zmalowanie czegoś w postaci tutorialu, którego już baaardzo dawno nie było :). W ostatnim makijażu na blogu użyłam taśmy klejącej, która była strzałem w dziesiątkę! Dzisiaj chcę Wam pokazać prosty makijaż dzienny właśnie z użyciem owej taśmy :). Postawiłam na kolory beżowe i brązowe, bo zapewne zdecydowana większość z Was właśnie te wykorzystuje do dziennych makijaży.


Zaczynajmy :)!

Zoeva, Smoky, makjaż dzienny, tutorial, Makeup Revolution, I heart Chocolate

1. Standardowym krokiem jest przygotowanie powieki poprzez nałożenie bazy. Wspomnę tutaj o tym, że mam cholernego pecha do baz, bo kupiłam kolejną bazę z myślą, że spełni moje oczekiwania, a jednak się przeliczyłam. Na twarzy mam już podkład, cienie pod oczami zakryłam korektorem i przyciemniłam brwi. 

2. Odcinam kawałki taśmy klejącej i przyklejam ją w zewnętrznym kąciku, wyznaczając granice makijażu. Dobra rada: poprzyklejaj taśmę kilka razy na dłoni, by nie była tak klejąca, a odrywanie jej nie będzie nieprzyjemne :)


3. Pędzelkiem do blendowania zaznaczam załamanie powieki. Taki makijaż jest tym prostszy, że nie muszę się martwić, że kształt oka mi nie wyjdzie. Po prostu swobodnie modeluję załamanie powieki. Użyłam średniego brązu z paletki I Heart Chocolate Thank Friday.

4. Przyciemniam zewnętrzny kącik matowym, ciemnym brązem (Zoeva Smoky, Ashes Awake). Dzięki temu, że w kroku wcześniejszym nałożyłam jaśniejszy brąz, tworzy się gradient, który przechodzi w kolor skóry. W tym momencie z użyciem beżowego matu (Zoeva Smoky, Relieve The Moon) zaznaczam łuk brwiowy i jeszcze dokładniej rozcieram granice brązowych cieni.


5. Używając tego samego matowego beżu zaznaczam wewnętrzny kącik oka. Beż łączę z wcześniej nałożonym brązem tworząc gładkie przejście pomiędzy tymi kolorami.

6. By nadać trójwymiarowości, na granicę cienia brązowego i beżowego wklepuję płaskim pędzelkiem metaliczny brąz (MUR I Heart Chocolate, Love Divine). Jest to bardzo subtelne, a jednak widać lekkie błysk.


7. Ten punkt spokojnie można ominąć, bo nie każdy maluje kreski. U mnie jest to nieodłączny element makijażu. Poza tym z użyciem taśmy cała czynność malowania kreski jest prosta jak bułka z masłem! Nawet osoby niewprawione sobie poradzą, gwarantuję :). Taśma pomaga bardzo i sprawia, że jaskółka wychodzi prosta, pod odpowiednim kątem o raz ostro zakończona. Kiedy skończę, odklejam taśmę.

8. Tym samym brązem, którym przyciemniałam zewnętrzny kącik, zaznaczam dolną powiekę wzdłuż linii rzęs. 


9. Na samym końcu maluję rzęsy tuszem. Można dokleić sztuczne rzęsy, jednak w dziennym makijażu pozostawiłam je naturalnej długości :). Dodatkowo, by powiększyć optycznie oko i rozświetlić spojrzenie na linię wodną nakładam mleczną kredkę (Essence, Big Bright Eyes, Highlight it... nude).


Usta pozostały w naturalnej tonacji, nałożyłam tylko matowy lip gloss Wibo. Na policzkach wylądował róż Bell, który nada dziewczęcych rumieńców :). I całość gotowa! Można iść do szkoły, pracy lub na zakupy :).

Dajcie znać, jak Wam się podoba makijaż i jak Wy malujecie się na co dzień :)

niedziela, 11 stycznia 2015

Makijaż: Love Torn

Cześć dziewczyny ;).

Podobno lepiej późno niż wcale. Dzisiaj po raz pierwszy zrobiłam makijaż z użyciem taśmy w zewnętrznym kąciku oka. I ja się pytam, dlaczego dopiero teraz to zastosowałam, skoro metodę znam od tak dawna?! Z cała pewnością po taśmę będę sięgać częściej, bo efekt jaki można uzyskać na pewno nie byłabym wstanie uzyskać bez taśmy. Można nadać piękny kształt oku, przy czym zewnętrzny kącik pozostaje czysty. 

W dzisiejszym makijażu dominuje bordo ze złotem. Mam niebieskie oczy i polecam te zestawienie kolorów właśnie niebieskookim dziewczynom, bo pięknie podkreśli tęczówkę oka!


Do makijażu użyłam palety I Heart Chocolate Makeup Revolution i czarnego cienia z paletki Zoeva. Intensywność bordowego cienia mnie zachwyciła! Niżej pokażę Wam, których dokładnie kolorów użyłam. 




Makijaż jest bardzo intensywny i przyciągający spojrzenie, zdecydowanie z kategorii tych wieczorowych i zabawowych. Ale mamy w końcu karnawał! 
Użycie taśmy uprościło wykonanie całego makijażu nie tylko ze względu na ułatwione nadanie kształtu. Kiedy nakładałam bordowy cień, całość jakoś tak ładnie od razu się roztarła w odpowiednim kształcie. Może dlatego, że wiedziałam, że nie muszę uważać na rozmazanie cienia, bo jest taśma, a jak ją oderwę, to całość pozostanie czyta i równa :).



Wewnętrzny kącik oka urozmaiciłam folią Golden Rose. Dodała blasku całości i świetnie wkomponowała się w charakter makijażu. Osobiście jestem bardzo zadowolona z efektu!

Użyte kosmetyki:
OCZY:
        Hean, Stay On! - baza pod cienie
Zoeva, Real Light - czarny cień w zewnętrznym kąciku
MUR, Love Torn - bordowy cień z drobinkami ponad załamaniem powieki
MUR, What A Way To Go - na uprzednio nałożony czarny cień
MUR, Chocolate Love - na środek powieki
MUR, More! - wewnętrzny kącik
MUR, You Need Love - roztarcie górnej granicy cienia
MUR, Awesome Metals Foil Finish, Rose Gold - w wewnętrznym kąciku
Maybelline, Eye Studio, Lasting Drama Gel Liner
Essence, Get Big Lashes Volume Curl Mascara

TWARZ:
Maybelline, Pure Cover Mineral - korektor pod oczy
Rimmel, Stay Matte #100 Ivory
Honolulu - bronzer
Puder cynamonowy DIY

USTA:
Wibo, Lip Sensation z kwasem hialuronowym #1



Dajcie znać jak Wam się podoba ;)

sobota, 10 stycznia 2015

Lip Crayon TheHOTshop - pomadka z Born Pretty Store

Cześć dziewczyny ;)

Po raz drugi miałam przyjemność wybrać sobie produkty do testowania z Born Pretty Store. W tym sklepie jest tyle cudowności, że jak zwykle miałam problem z wyborem! Chyba byłabym chora, gdybym nie wybrała jakiejś pomadki, szczególnie, że ta z pierwszej paczki była niewypałem. Skusiła mnie pomadka Lip Crayon, a szczególnie jej urocze opakowanie. Kiedy już do mnie dotarła, to dowiedziałam się, że jest bardzo podobna do pomadki z The Body Shop, faktycznie, nazywa się The Hot Shop ;). 


Pomadka przyszła w kartonowym pudełku. Sama pomadka ma opakowanie metalowe (?), a przynajmniej jest to porządny plastik. Napisy w ogóle się nie ścierają i ogólnie ma się wrażenie, że jest to porządny produkt. Pomadkę wykręca się z opakowania i jest jej 3,8 g.


W ofercie znajduje się aż 12 kolorów, więc jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie! Ja wybrałam kolor nr 12, czyli ostatni i najciemniejszy. Na zdjęciach w internecie wyglądał jak piękny bordowy kolor wina :). Czy tym razem pomadka ze sklepu Born Pretty Store się spisała?


Już na wstępie powiem, że jest o niebo lepiej i całkiem się zaprzyjaźniłam z tą pomadką. Mój naturalny kolor ust wpada w czerwony, a nosząc tę pomadkę mam wrażenie, że podkreśla naturalny kolor i dodaje głębi. Przede wszystkim pomadka jest bardzo mięciutka, po ustach sunie jak masełko i daje błyszczące wykończenie. To sprawia, że nosi się ją bardzo komfortowo, bo nie ma wrażenia przesuszonych ust. Wręcz mogę powiedzieć, że je nawilża i chroni, więc nie straszne mi chodzenie w niej nawet w mroźne dni :). 
Choć myślałam, że będzie to mocne bordo, to za sprawą lekkiej konsystencji efekt nie jest zbyt nachalny. Mogłabym porównać komfort noszenia do pomadek Wibo  Elixir.




Jak widać na zdjęciu powyżej krycie jest pełne, jednak dzięki błyszczykowej konsystencji wygląda bardzo lekko. Moim zdaniem pasuje idealnie na obecną porę roku, dodatkowo wygląda elegancko i apetycznie, bo nie podkreśla suchych skórek.

Co o niej myślicie? Pamiętajcie, że wpisując kod z bannera poniżej możecie kupić produkty z Born Pretty Store z 10% zniżką! Wybór w sklepie jest przeogromny i można dostać oczopląsu, a ja przekonuję się, że kosmetyki i akcesoria są bardzo dobre :)


czwartek, 8 stycznia 2015

Urodzinowe dobroci: Zoeva, Makeup Revolution, Invisibobble

Cześć dziewczyny!

Pierwszy post w tym roku i dla odmiany nie będzie o postanowieniach noworocznych. Nie będę się kompromitować przed sobą i Wami, a jak uda mi się spełnić cele, to na pewno się pochwalę ;).
Wczoraj odebrałam moją spóźnioną urodzinową paczkę i wprost nie posiadam się ze szczęścia, ponieważ znalazłam w niej nic innego, jak paletki! Palety nie byle jakie, bo Zoeva Smoky Palette oraz Makeup Revolution I Heart Chocolate. Dodatkowo chciałam na wypróbowanie jedną gumeczkę Invisibobble, bo ciekawa jestem czy poradzi sobie z moimi włosami :).

Zoeva, Smoky Palette, Makeup Revolution, I Heart Chocolate



Takie czekolady to ja mogę dostawać! Kolorystyka jest piękna, utrzymana w błyszczących, perłowych cieniach. Najbardziej intryguje mnie zgnito zielony cień Piece Me Together. Ten i dwa inne mają w sobie brokatowe drobinki, muszą wyglądać na oku wyjątkowo i już nie mogę się doczekać, aż coś nimi zmaluję :)! Wspominałam wielokrotnie, że uwielbiam, kiedy cienie mają swoje nazwy. Wydaje się wtedy, że paleta jest dopracowana i wyjątkowo. W obu paletach mogę cieszyć się nazwami, które pewnie nie jeden raz zainspirują mnie do nazwy makijażu! W palecie I Heart Chocolate znajduje się 16 cieni, w tym 6 matowych, 3 z brokatem, reszta perłowa. Cała paletka wygląda apetycznie :).




Bardzo cieszę się z palety Zoevy. Dla mnie kosmetyki tej marki są z wyższej półki cenowej, dlatego tym bardziej jestem ciekawa jak się spisze. Paleta Smoky zawiera 10 cieni i dwa z nich są satynowo perłowe. Bardzo lubię takie wykończenie. Po pierwszym obmacywaniu pigmentacja wydaje się być rewelacyjna! Na pierwszy rzut oka paleta wydaje się być ciemna, jednak z powodzeniem można wyczarować z niej dzienne makijaże. Zresztą, ja zawsze mocno podkreślam oczy, więc na mnie w sam raz ;). Co mnie w niej urzekło, to cytat, który znajduje się wewnątrz opakowania "I can resist anything except temptation" - "Mogę się oprzeć wszystkiemu prócz pokusy". Jakie prawdziwe, zwłaszcza, jeśli chodzi o kosmetyki :D.


No i gumeczka Invisibobble, którą pewnie dobrze znacie. Chciałabym, żeby utrzymała moje włosy w ładzie i ich nie uszkadzała.

To jednak nie koniec urodzinowych przyjemności. Zamierzam podarować sobie sama lampę pierścieniową :D. Marzę o niej, podniesie jakość zdjęć i liczę, że w końcu będę mogła pokazywać makijaże, które na zdjęciach oddadzą swą kolorystykę. I tutaj muszę Was się poradzić. Zdjęcia robię lustrzanką Nikon, w związku z tym czy mam zamówić 28W czy 40W? Czy dla amatorki różnica będzie wyraźna? Zależy mi na dobrze oświetlonym oku, ewentualnie twarzy. Jeśli macie doświadczenie w temacie, to bardzo proszę o rady :).